Pojawia się bowiem pytanie, czy w ogóle możliwa jest tolerancja ze strony wyznawców islamu z Półwyspu Arabskiego, a oni narzucają trendy innym muzułmanom i wspierają ich finansowo? Nawet ze strony tych, co świetnie sobie radzą w zachodnim świecie i uchodzą za nowoczesnych.
Pod koniec stycznia wyszło na jaw, że madrycki superklub piłkarski podpisał umowę z firmą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, która zajmuje się sprzedażą gadżetów Realu w sześciu krajach znad Zatoki Perskiej. Za miliony euro klub się zgodził, aby z jego herbu zniknął mały krzyż wieńczący koronę. Zgodził się, bo sprzedaje wszystko, włącznie z tradycją. Zrobił to zresztą po raz drugi, kilka lat temu zawarł podobną umowę z bankiem narodowym z tych samych Emiratów.