Koniec świata sejmowych imprez

Nowy Dom Poselski przy ul. Wiejskiej to najbardziej znany hotel w Polsce. To tam Renata Beger z Samoobrony nagrała swoje słynne negocjacje z Adamem Lipińskim z PiS w sprawie odejścia z partii.

Publikacja: 18.10.2007 08:14

W pokoju poselskim przyjaciele Przemysława Gosiewskiego odśpiewali mu pieśń „Oto jest dzień, który dał nam Pan”, gdy z prostego ministra awansował na wicepremiera.

Ale najbardziej burzliwa historia hotelu dotyczy pierwszej połowy lat 90. – W Sejmie kontraktowym na początku wszyscy patrzyli na siebie wilkiem – wspomina Jacek Piechota z SLD, który kilkanaście lat mieszkał na Wiejskiej. – Ale w połowie kadencji byliśmy już zaprzyjaźnieni. I nic dziwnego, bo był to okres szalonych imprez. Ludowcy w hotelowych pokojach organizowali huczne przyjęcia z udziałem pań lekkich obyczajów. Podczas jednej z takich imprez pewna pani półnaga wypadła z okna.

W latach 1991 – 1992 po Sejmie grasowała Anastazja Potocka, czyli Marzena Domaros, która w książce „Erotyczne immunitety” opisała swoje miłosne podboje na Wiejskiej. To dzięki niej każdy Polak dowiedział się, jak wygląda wnętrze pokoju poselskiego i zakrapiane alkoholem imprezy. Domaros, którą podejrzewano o związki ze służbami specjalnymi, wzięła na cel przede wszystkim polityków prawicy. Książkę wydała tuż przed wyborami w 1993 r. Prawica do dziś uważa, że „Erotyczne immunitety” przyczyniły się do jej wyborczej klęski.

Później imprezy były coraz mocniej zakrapiane alkoholem. W drugiej kadencji Sejmu (lata 1993 – 1997) znany z zamiłowania do hucznej zabawy senator Henryk Kanicki z PSL sprowadził do hotelu orkiestrę, która pod drzwiami marszałka Senatu Adama Struzika, również z PSL, odegrała w środku nocy marsz żałobny Fryderyka Chopina. Kaniewski nagabywany przez dziennikarzy, dlaczego zarządził odegranie właśnie tego utworu, niezmieszany odparł: „marszałek Struzik lubi Chopina”.

Pod koniec III kadencji (1997 – 2001) komendant straży marszałkowskiej wydał podwładnym poufne polecenie, by „bezwzględnie chronić posłów przed kompromitacją”. Na czym miała polegać ta ochrona? Strażnik, który natknął się na pijanego posła w korytarzu lub na klatce schodowej, miał „jak najszybciej i jak najdyskretniej odprowadzić parlamentarzystę do jego pokoju”.

Wesoła zabawa skończyła się w IV kadencji lata 2001 – 2005), gdy marszałek Sejmu Marek Borowski razem z dziennikarzami poszedł sprawdzić, czy poseł Witold Firak z SLD rzeczywiście się upił i dlatego nie przyszedł na obrady. – Od tego momentu wszystko zaczęło się psuć – mówi z żalem Piechota. Ale pracownicy Kancelarii Sejmu są zadowoleni z pomysłu zamknięcia hotelu. –To nie tylko relikt dawno minionej epoki, ale i powód naszych nieustannych utrapień – komentują.

W pokoju poselskim przyjaciele Przemysława Gosiewskiego odśpiewali mu pieśń „Oto jest dzień, który dał nam Pan”, gdy z prostego ministra awansował na wicepremiera.

Ale najbardziej burzliwa historia hotelu dotyczy pierwszej połowy lat 90. – W Sejmie kontraktowym na początku wszyscy patrzyli na siebie wilkiem – wspomina Jacek Piechota z SLD, który kilkanaście lat mieszkał na Wiejskiej. – Ale w połowie kadencji byliśmy już zaprzyjaźnieni. I nic dziwnego, bo był to okres szalonych imprez. Ludowcy w hotelowych pokojach organizowali huczne przyjęcia z udziałem pań lekkich obyczajów. Podczas jednej z takich imprez pewna pani półnaga wypadła z okna.

Społeczeństwo
Drastyczna zmiana w pogodzie. Wraca mróz i śnieg. Nowa prognoza IMGW
Społeczeństwo
Rok Edmunda Niziurskiego w Kielcach. „Chcemy, by na wielu ustach pojawił się uśmiech”
Hip-hop
„Ponadczasowo” - Hołd dla legend wszystkich podwórek na The Legend Festiwal
Społeczeństwo
Pogoda długoterminowa z wyraźnym trendem. Jaka będzie wiosna i początek lata?
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Społeczeństwo
Zakaz spowiedzi dzieci? Sejmowi prawnicy zdecydowanie na „nie”