Nyska wojna o staruszka

Dziennikarze oskarżają policję o asystowanie przy nielegalnej eksmisji. Funkcjonariusze zarzucają im naruszenie nietykalności

Publikacja: 22.08.2008 02:26

Nyska wojna o staruszka

Foto: Rzeczpospolita

Skończyło się na szarpaninie i wzajemnych oskarżeniach. Zaczęło od tego, że 9 lipca przed jeden z domów w Nysie podjechała biała furgonetka. Potem zjawili się także miejscowi policjanci.

Tam, gdzie przyjechali, trwa głośny w mieście konflikt pomiędzy nabywcami domu a 92-letnim Stanisławem Dubrawskim, który twierdzi, że do dziś nie otrzymał od nich pieniędzy za sprzedaż swojej własności. Mieszkają więc razem, a nowi właściciele próbują staruszka usunąć.

Na miejsce przybywają też dziennikarze z lokalnej gazety „Nowiny Nyskie”. Zaalarmowała ich kuzynka Dubrawskiego, która obawiała się, że mężczyzna zostanie wyrzucony ze swojego domu. Dołącza też Krystyna Gąsiorek, pełnomocnik prawna. Próbują dostać się do środka mieszkania. Ale funkcjonariusze nie chcą ich wpuścić. Dochodzi do przepychanek.

Efekt? Prokurator chce postawić zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjantów oraz naruszenia miru domowego redaktor naczelnej „Nowin” Danucie Wąsowicz oraz wydawcy Januszowi Sanockiemu, który jest również radnym powiatu i byłym burmistrzem miasta. Zarzut naruszenia miru domowego ma też pełnomocnik Dubrawskiego.

Dziennikarze są oburzeni. Twierdzą, że interweniowali w słusznej sprawie, którą opisywali już na łamach gazety. Ustalili bowiem, że dwa dni wcześniej nyski sąd nakazał nabywcom zapłacić Dubrawskiemu za dom i jednocześnie oddalił ich wniosek o wydanie nieruchomości.

– Szedłem do człowieka, którego policja chciała eksmitować bez nakazu i wbrew postanowieniu sądu! – denerwuje się Sanocki. Nie stawił się wczoraj w nyskiej prokuraturze. Podjął bezterminową głodówkę. – To protest przeciwko bezprawnemu szykanowaniu dziennikarzy – mówi.

– Nie pierwszemu zresztą.

Twierdzi, że wyjaśnianie sprawy w prokuraturze nie ma sensu. – Wielokrotnie, jeszcze jako burmistrz, przychodziłem tam z dowodami na nie takie przestępstwa i zawsze ukręcano sprawie łeb – opowiada Sanocki. – Dlatego mój protest ma spowodować, by w końcu jakaś niezależna komisja oczyściła w końcu Nysę z tych koterii.

Andrzej Synowiec, zastępca komendanta nyskiej policji, stanowczo zaprzecza, jakoby chciała ona eksmitować staruszka czy próbowała go więzić.

– To zarzuty wyssane z palca, pojawialiśmy się tam wielokrotnie na wezwania jego, żony, nabywczyni domu i jej pełnomocnika, a także dziennikarzy „Nowin” – mówi. – I każda ze stron przedstawiała różne dokumenty. Z aktu notarialnego jasno wynika, że właścicielem nie był Dubrawski – dodaje. Nie komentuje głodówki. – Prokuratura wszystko wyjaśni – mówi.

Sprawę dziennikarzy „Nowin” prowadzi prokuratura w Opolu. Eugeniusz Tokarczyk, zastępca prokuratora okręgowego, nie wyklucza, że trafią tu także pozostałe wątki tego śledztwa: oszukania Stanisława Dubrawskiego, ewentualnego więzienia go i bezprawnej interwencji policji.

– Sprzedawałem u notariusza dom sąsiadowi, a okazało się, że kupowała go kobieta– opowiada historię Stanisław Dubrawski. – Do dziś nie dostałem pieniędzy, a policja pomaga oszustom – płacze.

Akt notarialny sporządzono w kwietniu, a na początku lipca sąsiad, pełnomocnik nabywczyni, w asyście policji zmienił zamki w domu.

– Wybiłem okno w piwnicy i zabarykadowałem się w pokoju – wspomina Dubrawski. – Trzy dni jedzenie i picie ludzie podawali mi przez balkon.

Dziennikarze „Nowin” jeszcze przed 9 lipca próbowali dociec, dlaczego policja tak często pojawia się w tym domu. Obawiali się, że staruszek mógł paść ofiarą oszustwa.

Mecenas Grzegorz Stasikiewicz, pełnomocnik nabywczyni: – Wszystko wynika z aktu notarialnego. Moja klientka jest prawnym właścicielem tej nieruchomości. Wszystko zostało zapłacone gotówką. Są na to dokumenty. Ten pan najpierw się wymeldował, ale potem włamał się do tego domu. Moja klientka zgłosiła do prokuratury sprawę o naruszanie miru domowego i o oszustwo.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

Skończyło się na szarpaninie i wzajemnych oskarżeniach. Zaczęło od tego, że 9 lipca przed jeden z domów w Nysie podjechała biała furgonetka. Potem zjawili się także miejscowi policjanci.

Tam, gdzie przyjechali, trwa głośny w mieście konflikt pomiędzy nabywcami domu a 92-letnim Stanisławem Dubrawskim, który twierdzi, że do dziś nie otrzymał od nich pieniędzy za sprzedaż swojej własności. Mieszkają więc razem, a nowi właściciele próbują staruszka usunąć.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Sondaż
Polacy nie wierzą, że Trump doprowadzi do sprawiedliwego pokoju na Ukrainie
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń