Po Nowym Roku wszyscy zaczną dostawać „listy szczęścia", czyli podwyższone rachunki za gaz, ogrzewanie i ciepłą wodę. Prezydent Łukaszenko doszedł bowiem do wniosku, że ci, którzy nie pracują, nie powinni otrzymywać państwowych dotacji do różnych usług komunalnych. Za samo ogrzewanie będą musieli zapłacić pięć razy więcej niż dotychczas.
– W bazie mamy około pół miliona osób – poinformowała minister pracy Irina Kostewicz.
„W chwili obecnej tworzony jest wstępny spis obywateli niepracujących w gospodarce, (...) do którego trafiła i wasza kandydatura" – według „Chartii 97" takie listy zaczęli otrzymywać mieszkańcy Mohylewa. Panikę wywołało to, że adresatami byli też mieszkańcy miasta, którzy pracują. „By uniknąć omyłkowego wpisania na listę, prosimy o dostarczenie świadectw pracy do komisji ds. koordynacji pracy przy wspieraniu zatrudnienia ludności" – dopisali urzędnicy w liście.
W ubiegłym roku prezydent Aleksander Łukaszenko oświadczył, że „należy zmusić do pracy 300 tysięcy pasożytów", i podpisał odpowiedni dekret. Niepracujący mieli płacić roczny podatek w wysokości około 250 dolarów. 460 tysiącom osób wysłano żądanie zapłacenia go, ale pieniądze wpłynęły tylko od 1/10.
„Tak na zdrowy rozum to uchylających się od pracy należałoby po prostu rozstrzelać. Ale, jak się zdaje, oni sami nikogo nie zabili i dlatego nie należy im się najwyższa kara" – napisał w mohylewskiej gazecie jeden z wojskowych prawników, wyrażając dylematy targające władzami w Mińsku. – To jest jawna głupota. Ludziom, którzy utracili pracę, należy pomagać, a nie opodatkowywać ich – powiedział o „podatku od pasożytów" minister rozwoju gospodarczego... sąsiedniej Rosji Maksim Oreszkin. Pytano go bowiem o ewentualne zastosowanie przez Moskwę białoruskich doświadczeń.