Kilkanaście godzin po tym, gdy agencje doniosły, że Włoszka Eluena Englaro zmarła po odłączeniu aparatury dostarczającej jej pożywienie, KAI ogłosiła, iż jest już polski projekt testamentu życia opracowany przez Polską Grupę Roboczą ds. Problemów Etycznych Końca Życia.

– To dopiero projekt roboczy, do dyskusji – zastrzega ks. prof. Wojciech Bołoz, bioetyk, członek grupy, która powstała dwa lata temu w wyniku współpracy UKSW i Collegium Medicum UMK. Grupę tworzy kilkunastu lekarzy, prawników, etyków.

Projekt testamentu życia jest krótki. Podpisujący go stwierdza, że gdyby „z powodu choroby lub wypadku nie mógł sam podejmować decyzji lub wyrażać swojej woli”, jego wolą jest, aby nie podejmowano wobec niego „nadzwyczajnych i nieproporcjonalnych działań przedłużających życie”; aby opieka lekarska koncentrowała się na łagodzeniu objawów, w szczególności bólu; aby mógł umierać „godnie i w spokoju”; aby zapewniono mu opiekę duszpasterską.

Wprowadzenie testamentu życia przewiduje również projekt ustawy bioetycznej przygotowany przez Jarosława Gowina (PO). Zawiera on także definicję uporczywej terapii. Bez tej definicji wprowadzenie testamentu życia jest ryzykowne – może prowadzić do eutanazji.