Mówią o nas ciemnogród

Najbardziej eurosceptyczna gmina w Polsce. Mimo niechęci do Unii w Godziszowie coraz lepiej wykorzystują możliwości, jakie daje obecność we Wspólnocie

Aktualizacja: 02.05.2009 05:27 Publikacja: 02.05.2009 04:50

Marianna Pudło z Godziszowa głosowała przeciw Unii. Dziś jednak widzi korzyści. – Kiedyś w polu koni

Marianna Pudło z Godziszowa głosowała przeciw Unii. Dziś jednak widzi korzyści. – Kiedyś w polu konie robiły, teraz ludziska mają nowe traktory – mówi

Foto: Dziennik Wschodni

Położony na południu Lubelszczyzny Godziszów sześć lat temu powiedział „nie” Unii Europejskiej. Podczas referendum akcesyjnego 88 proc. wyborców przy ponad 70-proc. frekwencji głosowało przeciw wejściu Polski do UE. To był krajowy rekord. – Nikt tu do nas nie przyjeżdżał, nie tłumaczył, o co w tej Unii chodzi – wspomina ks. Józef Krawczyk, proboszcz parafii Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus.

Od tego czasu spokój miejscowym rolnikom wciąż zakłócają dziennikarze. – Ostatnio telewizja ze Szwajcarii kręciła tutaj program – mówi Łukasz Zielonka z urzędu gminy. Sam wójt rozmawiać nie chce. – My tu mamy ważniejsze problemy niż tłumaczenie się z tej całej Unii – mówi jego podwładny.

Ks. Krawczyk: – Mówią o nas: ciemnogród, Białoruś, choć jesteśmy otwarci na świat. Ludzie stąd jeżdżą do pracy po całej Europie. A w Zambii, gdzie jest nasz misjonarz, parafianie z Godziszowa wybudowali szkołę.

Po referendum ludzie byli źli. Niektórzy do dziś klną, gdy słyszą o Unii. – Cena żywca niska, paliwo i nawozy drogie, a dopłaty bezpośrednie nawet różnicy po podwyżkach nie pokryły, psiakrew! – denerwuje się jeden z rolników.

Złość mieszkańców rozładowywał wtedy proboszcz. – Poświęciłem temu tematowi kazanie. Tłumaczyłem, że w demokracji wybór większości trzeba szanować – mówi. Zaapelował do parafian, by korzystali z dobrodziejstw Unii.

Ludziom nie trzeba było powtarzać. Z unijnych dopłat bezpośrednich skorzystało już prawie 100 proc. godziszowskich rolników. – Szybko nauczyli się, gdzie można najwięcej zyskać – mówią pracownicy ośrodka doradztwa rolniczego.

Łukasz Zielonka wylicza najważniejsze inwestycje za unijne fundusze: – Pracownia komputerowa w każdej z pięciu szkół w gminie – koszt ok. 200 tys. zł. „Wioska internetowa”, w której młodzież ma nieograniczony dostęp do Internetu, sprzętu multimedialnego – kolejne 100 tys. Szykujemy się też do ogromnej inwestycji drogowej za 13 mln zł.

Z unijnych dotacji skorzystało też Gminne Centrum Kultury i Promocji, które wyremontowało budynek swojej filii, a w tym roku chce zacząć modernizację głównej siedziby. – Jeśli uda się znaleźć pieniądze na wkład własny – zastrzega Anna Kaproń, dyrektor centrum. – Bo ta Unia za darmo niczego nie daje.

We wsi biedy nie widać. W gęstej, murowanej zabudowie uwagę przykuwają okazałe stodoły wypełnione nowoczesnym sprzętem rolniczym. Po horyzont rozciągają się pola, które już za kilkanaście tygodni obrodzą w grykę i maliny.

Wojciech Stolarz, rocznik 1915, całe życie spędził w Godziszowie. W referendum zagłosował za UE. Ma swoją teorię na temat źródeł wrogości do Unii. – W 1942 roku Niemcy zabili tu czterech Żydów i dwóch Polaków. Od tamtej pory Niemiec to był wróg – mówi Stolarz i precyzuje, że wielu mieszkańcom Unia kojarzy się z dominacją Niemiec w Europie. – Na pewno nie poszło o politykę. U nas ludzie polityką mało się interesują – dodaje.

– Tylko mi tu o polityce nie gadać! – ostrzega zięć pana Wojciecha. Z dopłat UE nie korzysta, sprzętu z pomocą Brukseli nie kupuje. – Może to się opłaca, ale nie chcę – mówi i idzie karmić świnie.

Marianna Pudło też głosowała przeciw Unii. Dziś jednak widzi korzyści. – Kiedyś w polu konie robiły, teraz ludziska mają nowe traktory – mówi.

W piątek, w rocznicę wejścia Polski do UE, w Godziszowie święta nie było. – To żaden powód do świętowania – mówi ksiądz Krawczyk. – Są dużo ważniejsze rocznice.

Położony na południu Lubelszczyzny Godziszów sześć lat temu powiedział „nie” Unii Europejskiej. Podczas referendum akcesyjnego 88 proc. wyborców przy ponad 70-proc. frekwencji głosowało przeciw wejściu Polski do UE. To był krajowy rekord. – Nikt tu do nas nie przyjeżdżał, nie tłumaczył, o co w tej Unii chodzi – wspomina ks. Józef Krawczyk, proboszcz parafii Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus.

Od tego czasu spokój miejscowym rolnikom wciąż zakłócają dziennikarze. – Ostatnio telewizja ze Szwajcarii kręciła tutaj program – mówi Łukasz Zielonka z urzędu gminy. Sam wójt rozmawiać nie chce. – My tu mamy ważniejsze problemy niż tłumaczenie się z tej całej Unii – mówi jego podwładny.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Sondaż
Polacy nie wierzą, że Trump doprowadzi do sprawiedliwego pokoju na Ukrainie
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń