19-letnia Tunezyjka Amina Sboui wiedziała, na co się porywa, gdy umieściła w Internecie swe zdjęcia nago. Jest członkinią międzynarodowego już ruchu Femen rodem z Ukrainy, który protestuje przeciwko wyzyskowi kobiet, samcom alfa, jak Putin i Berlusconi, naukom Watykanu czy korupcji w polityce.
Amina na brzuchu i piersiach napisała „Moje ciało należy do mnie i nie jest przedmiotem czyjegoś honoru". Jest jeszcze jej zdjęcie z napisem, tym razem po angielsku „Fuck your morals".
Kilka tygodni później pojawiła się w świętym mieście muzułmanów Kairuanie, i to w czasie, gdy na spotkanie przybyli tam skrajni fundamentaliści, salafici. Wymalowała napis „Femen" na murze cmentarza. Została zatrzymana i trafiła do aresztu. Za profanację cmentarza i posiadanie pojemnika z gazem do samoobrony grozi jej dwa i pół roku więzienia.
Almi Adel, jeden z przywódców salafitów, uznał, że zasługuje właściwie na karę przewidzianą w szariacie, czyli 80–100 batów, ale ze względu na ogrom zbrodni, której się dopuściła, powinna zostać ukamienowana. W Tunezji, gdzie ponad dwa lata temu zaczęła się arabska wiosna, Amina nie ma naśladowczyń. Natomiast na Facebooku grupa „Muzułmańskie kobiety przeciwko Femenowi" ma ponad 11 tys. sympatyczek.
Organizacja Femen rzadko już bulwersuje na Ukrainie. Przeniosła się więc z protestami za granicę.