Luksemburg jest może malutkie, ledwie 1/12 powierzchni Mazowsza, ale lekceważyć go nie wolno. Pięć lat temu międzynarodowe konsorcjum dziennikarskie pokazało, jak księstwo przekształciło się w ogromny ośrodek mniej lub bardziej legalnych operacji finansowych, bezpieczną przystań dla bogaczy z Niemiec czy Francji, którzy chcą uciec przed rodzimym fiskusem.
Skandal, który przeszedł do historii pod nazwą LuxLeaks, zrobił sporo szumu, ale wiele się od tego czasu nie zmieniło: „Sueddeutsche Zeitung" kilka tygodni temu ustalił, że wciąż co piąty Niemiec figurujący na liście najbogatszych mieszkańców kraju trzyma tu oszczędności.