– To miała być zapłata za różne ekspertyzy wykonana przez prezesów czy dyrektorów za zlecenia wykonane dla ich firm. Aby nie wzbudzać podejrzeń mężczyzna zlecał przelewy kilku tysięcy złotych, bo bał się, że wyższe kwoty spowodowały by dokładnie sprawdzenie przez księgowość – mówi podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
Oszust działał od stycznia. – Najpierw wybierał firmę, ustalał dane prezesów, dyrektorów i nazwiska księgowych, do których potem wysyłał maile z prośbą o przelew na swoje konto – mówi podinsp. Gąska.
I księgowe przelewały pieniądze na wskazane rachunki, które jak ustaliła policja były wcześniej otwierane przez zatrzymanego w różnych bankach.
Od stycznia do marca tego roku mężczyzna - jak wyliczyła policja - wyłudził w ten sposób co najmniej 45 tysięcy złotych od dziewięciu firm. – A poszkodowanych może być więcej . Będziemy to sprawdzali – dodaje rzecznik śląskiej policji.
Z kwoty tych 45 tys. zł oszustowi udało mu się wypłacić 15 tys. zł. Reszta została zabezpieczona przez śledczych. Policjanci przyznają, że oszustwo było możliwe z powodu niedbałości pracowników oszukanych firm. – Nie sprawdzali oni komu i dlaczego dokonują przelewów – mówią policjanci.