Prokurator ocenił, że para "straciła poczucie rzeczywistości" i prowadziła normalne życie w mieszkaniu, w którym rozkładały się zwłoki ich 7-letniego syna. Biegli stwierdzili jednak, że żadne z małżonków nie cierpi na chorobę psychiczną.
39-letni Bruce i 38-letnia Schrell zeznali, że któregoś dnia ich cierpiący na astmę syn nie obudził się rano. Stwierdzili jednocześnie, że nie chcieli pogodzić się z jego śmiercią i dlatego nie przyjęli jej do wiadomości. Ojciec chłopca tłumaczył, że nie wezwali pogotowia, ponieważ nie wierzą w standardową medycynę. Zapewnił też, że podjął akcję ratunkową wykonując masaż serca i sztuczne oddychanie, ale nie udało mu się przywrócić chłopcu czynności życiowych.