Rzeczosposlita: Festiwal Awinioński ogłosił w środę, że „Cząstki kobiety" znalazły się tegorocznym programie. Pana spektakle prezentowane są na najlepszych festiwalach, ale ranga Awinionu jest wyjątkowa. Ma pan podobne odczucia?
Tak, chociaż gościłem tam tylko raz. Trudno teraz tak na gorąco opisać jego historię i tradycję oraz to jaka czeka go przyszłość. Albo stwierdzić, czy rzeczywiście prezentuje tylko najlepsze nowe formy teatralne. Ale każdy artysta i widz w Awinionie czuje, że tamtejszy festiwal wszystkie te elementy naprawdę łączy.
Pana spektakl otrzymał w Polsce wiele najważniejszych teatralnych nagród. Jak to możliwe, że pan i Kata, stworzyliście sztukę, która pokazuje podziały w polskich rodzinach lepiej, niż spektakle polskich reżyserów?
Nie wiem, czy to historia czysto polska czy też nie. Na pewno bardzo ludzka. Człowiek jest najważniejszy. Istotne jest też nawiązanie więzi emocjonalnej między bohaterami a aktorami, co widzowie czują. Niezwykła jest na pewno forma spektaklu. Jednocześnie muszę powiedzieć, że spektakl jest dość klasyczny - w takim sensie, jak obrazy Luciana Freuda czy Balthusa. Klasycyzm nie musi bowiem oznaczać konserwatyzmu. Dlatego właśnie sądzę, że z jednej strony, "Cząstki kobiety" są pod wieloma aspektami bardzo progresywne, z drugiej zaś – dość konserwatywne, klasyczne. Lubię tworzyć takie spektakle, choć taka konstrukcja generuje dużą presję wobec aktorów. Nie mogą kłamać i oszukiwać wykorzystując formy teatralne. Widzimy ich w czystej formie, nagich, wręcz obnażają duszę przed publicznością. Nie mogą ukryć się w sobie. To czyni spektakl wyjątkowym również dla nas. Nie mam wątpliwości, że tekst jest wspaniały. Choć nie wiem, jak ten spektakl sprawdzi się w innych krajach. może odniesie sukces tylko w Polsce.