Eksperci coraz częściej przestrzegają przed drugą falą koronawirusa, która może nadejść jesienią. Część procedur Polska ma już przećwiczonych. Zapewne nie będzie konieczny całkowity lockdown, ponieważ nabyliśmy pewnych społecznych nawyków. Mycie rąk, dezynfekcja powierzchni, klamek, przestrzeni wspólnych wielu z nas weszła w krew. Jednak w pewnej sferze druga fala może być bardziej niebezpieczna niż pierwsza. To kwestia informacji i społecznego zaufania. Zależność jest prosta: tam gdzie obywatele ufają państwu w to, że właściwie informuje o przebiegu epidemii oraz o środkach zaradczych, mniejsza jest potrzeba szukania alternatywnych, spiskowych czy kompletnie bzdurnych wyjaśnień, mniejsze jest pole do dezinformacji. Tam gdzie zaufania brakuje, pojawia się pole do szkodliwych teorii, ale też mniejsza akceptacja dla rygorów narzucanych przez rządzących.
Opozycja ma prawo krytykować rząd. Problem pojawia się, gdy prowadzi to do totalnego podważenia zaufania do państwa. Kilka dni temu wstrząsnęła mną znajoma, wykształcona osoba o otwartej głowie i liberalnych poglądach, głosząc tezę, że rząd we wszystkim kłamie. Według niej w Polsce ukrywana jest przez rząd prawdziwa skala apokalipsy, która ujrzy światło dzienne dopiero po wyborach. Gdy spytałem, skąd to wie, odparła, że słyszała od polityków PO, do których ma zaufanie.
Presja opozycji ma sens. Gdy swoimi działaniami prowadzi do zwiększenia liczby testów, gdy naciska na rząd w sprawie większej transparentności, bez wątpienia dzieje się to w interesie publicznym. Ale wypowiedzi polityków PO szły znacznie dalej: najpierw oskarżali rząd o ukrywanie informacji, że koronawirus jest już w Polsce. Potem pojawiły się zarzuty o fałszowanie statystyk i celowe zaniżanie liczby zgonów w Polsce. Nie były to wypowiedzi szeregowych posłów. By się przekonać, że to nieprawda, warto przyjrzeć się statystykom śmierci w ostatnich latach, w których widać, że nie są one ani odrobinę wyższe niż w poprzednich, a w niektórych okresach wręcz spadły. Od zrozumiałej ostrożności wobec rządu, przez nieufność aż do paranoi droga jest bardzo krótka.
Obóz władzy robi wszystko, by zaufanie do siebie podważyć. TVP, uprawiając propagandę, dewastuje zaufanie społeczne. Przyrodzona PiS niechęć do transparentności i skłonność do traktowania przeciwników jako egzystencjalnych wrogów – tę nieufność potęgują. Podobnie jak chęć propagandowego wykorzystania każdego sukcesu (np. pompa po przylocie towarowego antonowa) i wypieranie się porażek.