Były metropolita gdański, ordynariusz warszawsko-praski i organizator ordynariatu polowego został sołtysem w rodzinnej miejscowości Piaski, gdzie przeprowadził się po nakazie opuszczenia archidiecezji gdańskiej. I z perspektywy watykańskich kar – nałożonych na niego z powodu zaniedbań w ochronie ofiar pedofilii i przemocy seksualnej, a także nieodpowiedniego postępowania w diecezji – prawa nie złamał. Jego publiczne działanie dotyczy bowiem archidiecezji białostockiej, czyli odbywa się poza przestrzenią mu zakazaną. Można oczywiście zastanawiać się, czy ukarany hierarcha wsłuchuje się w intencje papieża Franciszka, który ewidentnie chciał, by unikał on rozgłosu i by zniknął z przestrzeni publicznej (tak trzeba odczytywać nałożone kary), ale co do litery dekret Stolicy Apostolskiej nie został złamany.
Inaczej, jak się zdaje, jest jednak z kodeksem prawa kanonicznego. Ten bowiem – w kanonie 285 paragrafie 3 – zakazuje przyjmowania przez duchownych urzędów publicznych. I choć – zapewne – arcybiskup, doktor prawa kanonicznego, będzie odwoływał się do argumentu, że sołtys nie jest urzędem publicznym, gdyż sołectwo nie ma osobowości prawnej, co oznacza, że sołtys nie jest „funkcjonariuszem publicznym"– korzysta z ochrony prawnej przysługującej funkcjonariuszom publicznym. W największym skrócie może to oznaczać, że arcybiskup Głódź znalazł furtkę prawną, która pozwoli mu zajmować to stanowisko. Jeśli jednak tak rzeczywiście jest, a wśród prawników kanonicznych opinie są podzielone, to należałoby oczekiwać jasnej odpowiedzi Watykanu, czy rzeczywiście interpretacja, jaką przyjął arcybiskup, jest poprawna. Jeśli jest, oznaczać to będzie, że kolejni emerytowani biskupi, ale także proboszczowie czy wikariusze mogą ubiegać się o stanowisko sołtysa. Z perspektywy prawa kanonicznego i porządku w Kościele jest to słaby pomysł, ale jeśli arcybiskup może, to to samo będzie odnosić się i do innych. I już choćby z tego powodu wypadałoby (choć wizerunkowo jest to sprawa bardzo dla Kościoła niewygodna) zająć jakieś prawne stanowisko.
Zakaz pełnienia funkcji sołtysa albo nakaz ustąpienia z niej wydać może arcybiskupowi tylko Watykan. Jako emerytowany biskup nie podlega on Konferencji Episkopatu Polski, nie jest członkiem Konferencji i nikt – poza papieżem – nie ma nad nim władzy. Czy papież (a konkretniej Kuria Rzymska) uzna za stosowne zająć się pytaniem, czy były metropolita może zostać sołtysem? Istnieje wiele powodów, by temat przemilczeć, ale... symbolicznie nie wydaje się to dobry pomysł. Arcybiskup Głódź, przyjmując ten urząd, zagrał bowiem na nosie swoim kościelnym zwierzchnikom, pokazał, że nie ma wielkiego szacunku dla prośby Watykanu ani świadomości, że jego zaniedbania w kwestii obrony ofiar i niegodne traktowanie księży jest jakąkolwiek winą. I z tej perspektywy, także po to, by jasno, symbolicznie pokazać, że Stolica Apostolska traktuje swoją decyzję poważnie, powinny zapaść jakieś decyzje.
Autor jest publicystą „Plusa Minusa”