– Nie popełnimy błędu Europy, która na czas nie odcięła się od Chin – tak w nocy z środy na czwartek Donald Trump uzasadniał zawieszenia przynajmniej na miesiąc połączeń lotniczych między Stanami a krajami strefy Schengen.
Amerykański prezydent nie dał się poznać do tej pory jako ekspert od koronawirusa. Przeciwnie, długo lekceważył chorobę, nie poddał się testom, a nawet posunął się do twierdzenia, że na nową chorobę skuteczne są szczepionki na grypę, tylko że w większej dawce.
Przeczytaj też: Czym pokonać koronawirusa? Nowe leki wymagają czasu
Ale w sprawie oceny działań Unii trudno Trumpowi odmówić racji. Kraje „27” tworzą przecież jednolity rynek, gdzie bez przeszkód przemieszczają się ludzie, towary, kapitał i usługi. Stopień integracji gospodarek państw UE jest niezwykle głęboki. To idealny grunt dla błyskawicznego rozwoju epidemii.
Jednak dopiero w miniony wtorek, wiele tygodni od pojawienia się choroby w krajach członkowskich, przywódcy „27” zebrali się na trzygodzinnej telekonferencji, aby spróbować wypracować wspólną strategię działania.