Sytuacja w Osetii Południowej jest niesłychanie napięta i wciąż istnieje niebezpieczeństwo, że lada chwila może dojść do rosyjsko-gruzińskiego starcia na wielką skalę. Jaki mógłby być wówczas przebieg wydarzeń?Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Rosjanie mogliby Gruzinów nakryć czapkami. Armia rosyjska liczy około miliona żołnierzy, a w razie mobilizacji może osiągnąć liczbę 3,8 miliona. Naprzeciw stoi około 30 tys. żołnierzy gruzińskich (według rosyjskiego portalu Lenta.ru – po mobilizacji do 100 tys.) – 33 razy mniej!
Oczywiste jest jednak, że nie wszystkie jednostki rosyjskie mogłyby wziąć udział w wojnie z Gruzją. Po stronie rosyjskiej istotne są siły Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego. Na jego terytorium rozlokowana jest znajdująca się najbliżej Gruzji (w Osetii Północnej) 58. Armia – dwie dywizje strzelców zmotoryzowanych, pułk zmotoryzowany, pięć brygad zmotoryzowanych, brygada rakiet operacyjno-taktycznych i inne jednostki. Oprócz tego w całym okręgu – od Czeczenii i Inguszetii po obwód wołgogradzki – znajdują się dwie inne dywizje zmotoryzowane i dywizja powietrznodesantowa. Łącznie 100 tysięcy ludzi, około 620 czołgów, 875 dział i systemów artyleryjskich, a także 60 samolotów bombowych typu Su-24, 160 myśliwców typu MiG-29 i Su–27 oraz 100 samolotów szturmowych typu Su-25. Po stronie rosyjskiej stoją też siły południowoosetyjskie szacowane na 3 tys. ludzi i 87 czołgów.
Wojska gruzińskie oceniane są wysoko. Według danych rosyjskich aż 90 proc. stanowią żołnierze zawodowi: pięć brygad doskonale wyszkolonej piechoty zmotoryzowanej i kilka samodzielnych batalionów. Wobec ogłoszonej mobilizacji wkrótce Gruzini mogą mieć armię zaledwie nieco mniejszą od sił rosyjskich na Kaukazie. Dysponują około 200 czołgami, 200 działami i systemami artyleryjskimi, a także skromnym lotnictwem, m.in. 35 samolotami typu Su-25. Oprócz sprzętu poradzieckiego Gruzja ma też wyposażenie kupione zagranicą, np. 100 tureckich lekkich samochodów pancernych typu Otokar Cobra.
Wojsko gruzińskie potwierdziło swoją skuteczność podczas przeprowadzonego w nocy z czwartku na piątek szturmu na stolicę Osetii Południowej Cchinwali. Przechwałki samozwańczego osetyjskiego prezydenta Eduarda Kokojty’ego, że „wystarczy sił i środków” do odparcia Gruzinów, były groźbami bez pokrycia. Okazało się, że Gruzini bez przeszkód mogą zająć większość Osetii, a Osetyjczycy nie są w stanie im w tym przeszkodzić. Rosjanie zaś zareagowali zgodnie z przewidywaniami: skierowali nad Gruzję samoloty bojowe i wysłali w kierunku Cchinwali jednostki 58. Armii.
Dramatyczne dla Moskwy doświadczenia z Czeczenii, a wcześniej także z Afganistanu pokazują, że gdyby Rosjanie zdecydowali się zaatakować Gruzję z zamiarem na przykład zajęcia całego kraju, napotkaliby na ogromne problemy i musieliby się liczyć z wielkimi stratami (nie wspominając już o gigantycznych kłopotach na arenie międzynarodowej – akcji rosyjskiej sprzeciwia się Zachód). To skłania do przypuszczeń, że siły 58. Armii będą raczej usiłowały wyprzeć Gruzinów jedynie z terytorium Osetii Północnej. Ale Gruzini mają dość sił, by się przed nimi bronić. W maleńkiej Osetii Rosjanie nie zdołają rozwinąć szerokiego frontu, a przedłużające się, wyniszczające walki mogą prowadzić do nieobliczalnych strat wśród ludności cywilnej w znacznej mierze składającej się z obywateli Rosji.