Podczas pokazu urządzeń używanych w zakładach karnych porazili paralizatorem 43 dzieci w wieku od pięciu do 17 lat. Pociechy, które nie załapały się na zabawę z paralizatorem, mogły sprawdzić, jak działa gaz łzawiący. Jak podaje „ABC News”, podczas wycieczki do jednego z więzień grupa dzieci pracowników systemu penitencjarnego została poproszona o ustawienie się w koło i złapanie za ręce. Kiedy jedno z dzieci zostało rażone paralizatorem, prąd płynął przez kolejnych wycieczkowiczów. Natomiast w innym więzieniu członkowie wycieczki zostali potraktowani prądem indywidualnie.

I chociaż rodzice części dzieci wyrazili zgodę, by razić je paralizatorem, zabawa nie spodobała się przełożonym strażników więziennych. – Trzech zostało zwolnionych z pracy, dwóch zrezygnowało, a 16 kolejnych dostało dyscyplinarnie ukaranych – powiedział Walt McNeil z amerykańskiego Departamentu Więziennictwa, cytowany przez „The Miami Herald”. Nie bez powodu. W wyniku wstrząsu bowiem co najmniej dwoje dzieci upadło na podłogę, płacząc z bólu. A jedno trafiło do szpitala.

Na szczęście żadnemu z dzieci nic poważnego się nie stało. Uznano jednak, że strażnicy narazili dzieci na ryzyko utraty zdrowia, a Departament Więziennictwa na konieczność wypłaty ogromnych odszkodowań. – Nie chcieliśmy zrobić nic złego, lecz czegoś dzieci nauczyć – tłumaczył 37-letni oficer Walter Schmidt, który w wyniku incydentu stracił pracę. Inny zwolniony strażnik bronił się przed przełożonymi, przekonując, że podobne zabawy organizowano już wcześniej. Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadł – i już nie wpadnie – na pomysł, aby tatusiowie prezentowali maluchom, jak działa krzesło elektryczne.