Prezes Jarosław Kaczyński marzy o tym, żeby mieć "czterech pancernych" w Sejmie. Na listy wyborcze zaprosił szefa CBA Mariusza Kamińskiego, jego dwóch zastępców Ernesta Bejdę i Macieja Wąsika oraz ślicznego agenta Tomka. Jak mówi prezes - to są porządni ludzie, dobrze pracowali i nie może ich zostawić "na lodzie". Prezes nie wyklucza, że kiedy wygra wybory, to mogą powrócić do służby.
Agent Tomek skarży się "Naszemu Dziennikowi", że jego cudną urodę zdekonspirowali ludzie od byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. To źle świadczy o tej głowie państwa - dodaje przyszły parlamentarzysta.
A kto chciał w PiS, żeby on kandydował? Okazuje się, że płeć żeńska. Jarosław Kaczyński powiedział, że ma mocne poparcie pań. Jak widać, uroda ma przewagę nad kompetencjami, choć agent Tomek przecież znany jest z tego, że walczył z mafią narkotykową. Także w Sejmie będzie miał pole do popisu. Może zapyta swojego byłego przełożonego Macieja Wąsika, dlaczego ten nie płaci za benzynę na stacji benzynowej.
"Super Express" ujawnił, że były wiceszef CBA rok temu zatankował benzynę za 220 zł i beztrosko, nie zapłaciwszy, odjechał ze stacji. Wyznał "Super Expressowi", że jest po prostu gapą. Ta gapa podobno była poszukiwana listem gończym przez policję i przypadkowo został zdekonspirowany podczas manifestacji pod Pałacem Prezydenckim. Wąsik jest znany z tego, że jako wiceszef CBA uwielbiał słuchać osób rozpracowywanych przez CBA. W swoim gabinecie miał specjalny sprzęt, dzięki któremu mógł się rozkoszować podsłuchiwaniem. Czynił to 6 tys. razy w 2007 r. (pisał o tym Bogdan Wróblewski w "Gazecie Wyborczej"). A jego szef Mariusz Kamiński tylko kilka razy zainteresował się tym, co nagrywa CBA.
Pani Moniko, notoryczne "wypominanie" agentowi Tomaszowi urody jest równie niesmaczne, co powtarzanie, że jest pani blondynką. Co ma piernik do wentylatora?