Europoseł Ryszard Czarnecki dodaje:
Największym paradoksem jest to, że Zbyszek Ziobro publicznie wzywa PiS, aby otworzył się na nowe środowiska, a my to właśnie robimy. Po pierwsze, wprowadziliśmy do parlamentu 50 nowych posłów, w tym wielu ekspertów, profesorów z dużym doświadczeniem zawodowym, lokalnych liderów.
W „Polsce The Times” czytamy:
Błaszczak już w niedzielę zapowiadał, że PiS doceni członków Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego, a także współpracowników prezydenta Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński zdecydował o poszerzeniu prezydium klubu z 30 do 36 osób, a wśród władz znaleźli się nowi posłowie: prof. Józefinawicz i prof. Krystyna Pawłowicz. Do prezydium weszli też Jerzy Żyżyński i Janusz Śniadek. Jarosław Kaczyński docenił też Macieja Łopińskiego, ministra z kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego - został jednym z sześciu wiceprezesów PiS. Kolejni umocnili swoje pozycje. To Jolanta Szczypińska, Beata Szydło, Adam Rogacki, Krzysztof Jurgiel i Grzegorz Tobiszowski.
Czyżby nowy PiS bez Zbigniewa Ziobry i reszty klubu „Solidarnej Polski” miał sobie poradzić lepiej niż dotychczas? Wiadomo, że każda inicjatywna byłych posłów Prawa i Sprawiedliwości tonęła w politycznej otchłani. Dlaczego inaczej miałoby być teraz?