Janina Paradowska: Porównywanie wizyt Tuska do PRL to umysłowe lenistwo

Czekaliśmy na taki głos. Nadworna obrończyni Donalda Tuska - Janina Paradowska w felietonie dla "Polski The Times" pisze o "gospodarskich wizytach" premiera i krytykuje... krytykujących

Publikacja: 21.05.2012 17:11

Janina Paradowska: Porównywanie wizyt Tuska do PRL to umysłowe lenistwo

Foto: W Sieci Opinii

Zainteresował mnie powód owego wrzenia i okazało się - nie ukrywam, ku mojemu zdumieniu - że wrze z powodu tego, że premier postanowił odwiedzić cztery miasta, które są bezpośrednio zaangażowane w przygotowania do Euro 2012. Większość komentatorów i tak zwanych specjalistów od politycznego marketingu urządziła prawdziwe wyścigi, aby premierowi dołożyć, bo zajmuje się głupstwami, czyli swoim "PR" zamiast tym, co obchodzi prostego obywatela.

Publicystka nie zgadza się z porównaniem do PRL:

Przyznam nawet, że zdumiewa mnie znajomość obyczajów PRL i poetyki ówczesnych gospodarskich wizyt przez ludzi, którzy tak na oko ledwie do podstawowych szkół wtedy chodzili. Ponieważ PRL dość dobrze znam, na czym gospodarskie wizyty polegały, wiem, więc mogę zaświadczyć, że tak naprawdę jest to głęboka nieznajomość PRL, a przywoływanie tego porównania jest świadectwem umysłowego lenistwa. Gdy nie mamy nic świeższego do powiedzenia, nie znajdujemy celniejszej metafory, sięgamy po zużyte kalki.

I pisze:

Od władzy oczekuję bowiem, by zobaczyła na własne oczy i wzięła odpowiedzialność za stan przygotowań, sprawdziła na miejscu, nie dowierzając do końca urzędnikom, i dowartościowała ludzi pracujących przy przygotowaniach. By wokół zbliżającej się imprezy, która przynajmniej w mediach jawi się jako największe nieszczęście mogące Polskę spotkać, zaczęła budować wreszcie pozytywny klimat. Nawet rozmawiając z ludźmi w przedziale w pociągu, co akurat premierowi dobrze wychodzi, pod warunkiem wszakże, że to jakiś urzędnik bez asysty telewizyjnych kamer kupi wcześniej bilet. (...) Demokratyczne rządzenie polega także na takich gospodarskich wizytach i praktykuje to każda władza.

Paradowska kończy swój wywód słowami:

Medialne wrzenie uważam więc za mało poważne, to właśnie ono kojarzy mi się głównie z mentalnością rodem z PRL, która najwyraźniej jest dziedziczna. Tyle że wtedy śmiano się prywatnie, dziś można się wyżyć publicznie.

Premier Tusk zawsze może liczyć na przychylny komentarz Janiny Paradowskiej. Ale żeby aż takie lizusostwo? Dziennikarka ma rację - tego nawet w PRL nie było.

Zainteresował mnie powód owego wrzenia i okazało się - nie ukrywam, ku mojemu zdumieniu - że wrze z powodu tego, że premier postanowił odwiedzić cztery miasta, które są bezpośrednio zaangażowane w przygotowania do Euro 2012. Większość komentatorów i tak zwanych specjalistów od politycznego marketingu urządziła prawdziwe wyścigi, aby premierowi dołożyć, bo zajmuje się głupstwami, czyli swoim "PR" zamiast tym, co obchodzi prostego obywatela.

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa