"Rzeczpospolita" pisała. 1994: Polskie słowo i litewskie ucho

Redaktor Fikus pojechał na Litwę i wrócił z ideą, którą przedstawił w artykule („Rzeczpospolita" z 12 listopada 1994) – „Historia nas podzieliła, interes może nas zbliżyć"

Publikacja: 09.11.2012 18:04

?„Słowo Wileńskie”, gazetę dla litewskich Polaków, ale też dla Litwinów Presspublica wydawała w lata

?„Słowo Wileńskie”, gazetę dla litewskich Polaków, ale też dla Litwinów Presspublica wydawała w latach 1994-96

Foto: Archiwum

Pisał: „Ukazał się (28.10.1994 – przyp. M.K.) pierwszy numer nowego polskiego tygodnika na Litwie "Słowo Wileńskie". – Jakie będzie to pismo? – Inne niż wszystkie dotychczasowe tytuły wileńskie. Przeznaczone przede wszystkim dla Polaków tutaj mieszkających, ale nie tylko; także dla Litwinów, którzy znają język polski oraz dla Polaków mieszkających w Polsce, ale zainteresowanych tym, co dzieje się na Litwie.

"Słowo Wileńskie" ma być tygodnikiem przerzucającym mosty między społecznościami oddzielonymi murami niechęci, urazów. Jak mówi przysłowie – łaskawe słowo znajdzie łaskawe ucho. "Słowo" będzie tygodnikiem zwróconym w przyszłość, bo tylko tak wyobrażamy sobie pokonywanie wzajemnych uprzedzeń. Skoncentrujemy się na gospodarce, która jest silnym spoiwem społeczeństw. Historia nas podzieliła, interesy mogą nas zbliżyć. Często potrzebna będzie elementarna wiedza, albowiem w obu naszych krajach brakuje po prostu wyczerpujących i obiektywnych informacji o życiu sąsiada, stąd brak też obustronnego zrozumienia.

Nie odżegnujemy się od sentymentów. Wielu z nas łączą z Wileńszczyzną przeżycia lat dziecinnych, tradycje, świadomość wielowiekowej obecności Polaków na tych ziemiach. Ale wiemy także, że świat idzie naprzód, a społeczności lokalne pielęgnując swoją odrębność muszą burzyć mury wzajemnych uprzedzeń, zaś od izolacji trzeba przejść do czynnej współpracy.

/.../ Pragniemy stworzyć pismo ambitne, które swoją treścią będzie zbliżone do tego, czym jest w Polsce "Rzeczpospolita". A więc pismo informacyjne, otwarte, ponad podziałami politycznymi, ale dostępne dla wszystkich liczących się orientacji. Chcemy poświęcać więcej miejsca gospodarce, ale także prawu, które odgrywa w nowo powstającej rzeczywistości ogromną rolę. Korzystać z tego prawa trzeba umieć!

Jesteśmy spółką, w której uczestniczą osoby prywatne – Polacy zamieszkali na Litwie i warszawska "Presspublica", wydawca "Rzeczpospolitej". Pragniemy podzielić się z zespołem naszym doświadczeniem, ale niczego nie będziemy narzucać. Kolegium redakcyjne tworzą ludzie młodzi, zamieszkali na Litwie, jeszcze uczący się zawodu. Będziemy się uczyli razem i razem zdobywali laury. I nie mamy zamiaru rzucać słów na wiatr."

Fikus oddelegował do tworzenia i redagowania „Słowa Wileńskiego" dwóch swoich doświadczonych redaktorów, długoletniego sekretarza redakcji Jerzego Paciorkowskiego oraz reportera i korespondenta zagranicznego Jerzego Haszczyńskiego.

Jerzy Paciorkowski: – Dokładaliśmy do wydawania "Słowa Wileńskiego", ale spółka dobrze rozwijała się. Byliśmy blisko dokonania połączenia z "Kurierem Wileńskim", patronował naszym poczynaniom Jan Widacki, ówczesny ambasador Rzeczypospolitej na Litwie.

Jerzy Haszczyński: – Byłem współwydawcą i redagowałem "Słowo Wileńskie". Przypadek zrządził, że zająłem się tym, nie pisałem nigdy o Litwie, Litwinach i związkach polsko-litewskich do momentu, kiedy poślubiłem Maję Narbutt, korespondentkę "Rzeczpospolitej" w Wilnie. Redakcja na tym skorzystała, bo mieliśmy jedno mieszkanie.

Pisał: „Ukazał się (28.10.1994 – przyp. M.K.) pierwszy numer nowego polskiego tygodnika na Litwie "Słowo Wileńskie". – Jakie będzie to pismo? – Inne niż wszystkie dotychczasowe tytuły wileńskie. Przeznaczone przede wszystkim dla Polaków tutaj mieszkających, ale nie tylko; także dla Litwinów, którzy znają język polski oraz dla Polaków mieszkających w Polsce, ale zainteresowanych tym, co dzieje się na Litwie.

"Słowo Wileńskie" ma być tygodnikiem przerzucającym mosty między społecznościami oddzielonymi murami niechęci, urazów. Jak mówi przysłowie – łaskawe słowo znajdzie łaskawe ucho. "Słowo" będzie tygodnikiem zwróconym w przyszłość, bo tylko tak wyobrażamy sobie pokonywanie wzajemnych uprzedzeń. Skoncentrujemy się na gospodarce, która jest silnym spoiwem społeczeństw. Historia nas podzieliła, interesy mogą nas zbliżyć. Często potrzebna będzie elementarna wiedza, albowiem w obu naszych krajach brakuje po prostu wyczerpujących i obiektywnych informacji o życiu sąsiada, stąd brak też obustronnego zrozumienia.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem