Wezwanie ONZ do likwidacji "okien życia", które motywowane jest troską o "prawo dzieci do poznania swoich rodziców" wzięła w obronę Joanna Senyszyn:
Tłumaczenie, że okna życia ratują niemowlęta przed śmiercią jest kłamliwe. Nie ma żadnych dowodów na to, że matki zabiłyby swoje dzieci, gdyby nie pozostawiły ich w oknach życia. Wszak dzieci są w Polsce mordowane, mimo istnienia tych okien. A może właśnie dlatego, że okna są. Okna uczą bowiem, że dziecko nie jest żadną wartością, że można je urodzić, a kiedy się znudzi, lub zacznie przeszkadzać - bezkarnie wyrzucić ze swojego życia.
Senyszyn tłumaczy:
Okna życia są złe, gdyż uczą niefrasobliwości w podejściu do rodzicielstwa. Zdejmują z rodziców obowiązek ponoszenia odpowiedzialności za własne dziecko. Umożliwiają bezkarne, anonimowe oddanie niemowlęcia, jakby było niepotrzebną rzeczą. (...) W oknach życia niemowlęta są zbierane przez Caritas, jak zbędne rzeczy w kontenerach. To narusza godność dziecka, o którą katoprawica rzekomo walczy. Toteż głównym argumentem za likwidacją okien życia powinno być nie prawo dziecka do poznania swoich rodziców, ale prawo dziecka do godności, do tego, by od urodzenia było traktowane, jak człowiek, którym jest, a nie jak odpad, którego można się w każdej chwili pozbyć. Całkowicie bezkarnie, jeśli zostanie położone w oknie życia.
Eurodeputowana SLD uważa również, że okna życia powinny służyć do ratowania zwierząt, a nie dzieci: