Są tacy artyści, muzycy, gwiazdy pop, które, czego nie zrobią, nie kupują mojej uwagi i zachwytu. Choćby nie wiem jak bardzo ich managament starał się wmówić mi to, że powinnam się nimi zainteresować. Przez bannery, szyldy, reklamy w telewizji, w gazetach, poprzez przedstawienie, osobiście stawiając przed moją wielohektarową, milionową posiadłością, dziewięciocyfrowego wyniku odtworzeń na YouTube danej piosenki. Nie są w stanie sprawić, że oszaleję, zwariuję, zakocham się. Jest tak w przypadku Lady Gagi, Lany Del Rey (choć akurat zdaje się, że tu jakby dział PR wybrał się ostatnimi czasy na urlop), czy Maryli Rodowicz, która króluje w sercach Polaków i królować będzie wiecznie.