W ten sposób rzeczniczka rządu odniosła się do podanej przez nas na stronie rp.pl informacji, iż premier poinformowała działaczy swojej partii o zatrudnieniu przez PO hejterów, którzy mają zajmować się krytykowaniem PiS i prezydenta Andrzeja Dudy.
Jeśli szefowa rządu uważa, że kluczem do zwycięstwa w jesiennych wyborach parlamentarnych jest rozpętanie hejtu w sieci, oznacza to, że liderzy PO nie zrozumieli przyczyn porażki Bronisława Komorowskiego.
Owszem, wiele emocji obecnych w sieci to efekt świadomego działania i manipulacji. Być może i PiS przyłożył się do wyszydzania, ośmieszania czy nawet wywoływania nienawiści wobec Komorowskiego. Jednak rosnąca niechęć do PO to nie wytwór pisowskiego hejtu.
Jeśli Platforma uważa, że sukces może jej dać obrzucanie błotem PiS, to oznacza, iż uwierzyła w swoją własną propagandę sukcesu. Uwierzyła, że nie było afer, błędów, kompromitacji, tylko Polacy dali sobie wmówić, że jest źle.
Warto więc przypomnieć, że Paweł Kukiz dostał 21 proc. w pierwszej turze wyborów nie dlatego, że hejtował w sieci Platformę. Muzyk stał się wiarygodny dla wyborców, którzy uważają, że naszemu krajowi potrzebna jest zmiana. Mówiący także o zmianie Andrzej Duda otrzymał niemal 52 proc. głosów w II turze. Dobre wyniki sondażowe powstających dopiero ugrupowań Pawła Kukiza i Ryszarda Petru to kolejny dowód na to, że Polacy chcą zmiany.