Marek Migalski: Wybory uzupełniające do Senatu – kosztowna krakowska lekcja i moralność Kalego

W niedzielę odbyły się w Krakowie wybory uzupełniające do Senatu, które okazały się konieczne, kiedy Bogdan Klich, dotychczasowy senator z tego okręgu, został charge d’affaires w Waszyngtonie. Mam w związku z tym dwie refleksje. Obie bardzo smutne.

Publikacja: 17.03.2025 13:28

Premier mógł na polskiego przedstawiciela w Waszyngtonie wybrać kogoś innego niż Bogdan Klich.

Premier mógł na polskiego przedstawiciela w Waszyngtonie wybrać kogoś innego niż Bogdan Klich.

Foto: PAP/Art Service

Pierwsza zasadza się na tym, że nasza dbałość o pieniądze publiczne jest bardzo umiarkowana i niezwykle stronnicza partyjnie. Bo przecież, jeśli słusznie ścigamy polityków PiS, którzy są oskarżani o zmarnowanie ok. 70 mln zł na przygotowania do zorganizowania tzw. wyborów kopertowych, to czy przynajmniej nie powinniśmy moralnie potępić tych, którzy są odpowiedzialni za konieczność przeprowadzenia niedzielnego głosowania?

Nie, nie zrównuję nielegalnego (prawdopodobnie) aktu wymuszenia na Poczcie Polskiej zabezpieczenia elekcji głowy państwa w 2020 roku z koniecznym z punktu widzenia prawa uzupełnieniem miejsca w Senacie w związku ze zrzeczeniem się jego sprawowania przez dotychczasowego posiadacza tego mandatu. W tym kontekście są to fenomeny nieporównywalne – jedno było (prawdopodobnie) nielegalne, drugie jest prawnie nie tylko dopuszczalne, ale także konieczne. Chodzi jedynie o to, że w obu przypadkach mamy do czynienia z trwonieniem środków publicznych.

Bogdan Klich leci do USA, czyli kto bogatemu zabroni

Bo przecież premier mógł na naszego przedstawiciela w stolicy USA wybrać kogoś innego niż Bogdan Klich. Kogoś niesprawującego funkcji publicznych lub przynajmniej takiego, w którego przypadku przenosiny za ocean nie wiązałyby się z kosztem kilku milionów złotych poniesionego przez podatników. Mógł to być jakiś dyplomata, naukowiec, minister, ewentualnie poseł (wówczas nie ma konieczności przeprowadzania wyborów uzupełniających, bo tak delegowanego posła zastępuje, bezkosztowo, następny z listy, o największej liczbie oddanych na niego głosów).

Czytaj więcej

Sikorski apeluje do Dudy. „Klich lepszy niż pana wybrańcy”

Jednak rząd postanowił, że musi to być jego reprezentant w Senacie, co w sposób oczywisty musiało wiązać się z kosztami związanymi z wyłonieniem jego następcy w elekcji powszechnej. Jak widać, w Polsce dobrze się ma zasada wyrażona w sformułowaniu „Kto bogatemu zabroni?”. Władza mogła to zrobić, nie licząc się z publicznymi pieniędzmi, więc to zrobiła.

Kto głosował w Krakowie w wyborach uzupełniających do Senatu?

Z tym wiąże się druga smutna refleksja – bo przecież jednak władzę mogła spotkać za to kara w postaci zbuntowania się wyborców i delegowania przez nich do Senatu kogoś z opozycji. Wszak byłoby to zrozumiałe: tak, rząd może sobie wysłać do Waszyngtonu kogo chce, jeśli jednak odbywa się to ze szkodą dla budżetu państwa, to poniesie za to karę w postaci uszczuplenia jego klubu w izbie wyższej. Co prawda, wielką stratą dla koalicji rządzącej by to nie było, bo posiada ona zarówno w Sejmie, jak i w Senacie solidną większość, ale zawsze byłby to jakiś policzek wymierzony buńczucznej władzy przez świadomych swych praw obywateli.

Zwolennicy obecnej władzy będą domagać się karnego ścigania pisowców za wybory kopertowe, ale nie zająkną się nawet nad moralnym potępieniem swoich reprezentantów za przeprowadzenie elekcji, do której nie musiało dojść, a której koszty wyniosły kilka milionów złotych

Nic takiego się jednak nie stało – zdecydowane zwycięstwo w niedzielnej elekcji odniosła kandydatka KO, pokonując – odpowiednio – polityków PiS, Konfederacji i Partii Razem. Nie ma sensu nawet wymieniać ich nazwisk, bo owe 16 proc. wyborców, które głosowało w niedzielę, najwyraźniej kierowało się przede wszystkim przynależnością partyjną kandydatów, a nie ich osobistymi walorami. Po prostu najbardziej twarde elektoraty poszły i poparły „swoich”.

Polityczna moralność Kalego: Wyborcy swoim wybaczą to, czego nie wybaczą przeciwnikom

Bardzo to demoralizująca lekcja, bo politycy utwierdzili się w tym, że właściwie wszystko im wolno, że mogą szastać dobrem publicznym, bowiem ich wierni wyborcy i tak im wybaczą. Dokładnie to, czego nie wybaczą ich przeciwnikom. Taka typowa moralność Kalego. Dlatego właśnie zwolennicy obecnej władzy będą domagać się karnego ścigania pisowców za wybory kopertowe, ale nie zająkną się nawet nad moralnym potępieniem swoich reprezentantów za przeprowadzenie elekcji, do której nie musiało dojść, a której koszty wyniosły kilka milionów złotych (diety dla setek członków komisji, koszt druku plakatów, obwieszczeń, kart itp.).

W oglądanym niedawno horrorze śledziłem akcję, w której bandyci stopniowo zamieniali życie swoich ofiar w piekło, by ostatecznie je zabić. Na krótko przed egzekucją jedna z dręczonych osób zadała pytanie swojemu oprawcy: „Dlaczego nam to robicie?”. Odpowiedział: „Bo nam na to pozwalacie”.

Gdy następnym razem zadacie sobie pytanie, dlaczego nasi politycy tak mało liczą się z wyborcami, odpowiedź powinna być podobna: „Bo mogą”.

Pierwsza zasadza się na tym, że nasza dbałość o pieniądze publiczne jest bardzo umiarkowana i niezwykle stronnicza partyjnie. Bo przecież, jeśli słusznie ścigamy polityków PiS, którzy są oskarżani o zmarnowanie ok. 70 mln zł na przygotowania do zorganizowania tzw. wyborów kopertowych, to czy przynajmniej nie powinniśmy moralnie potępić tych, którzy są odpowiedzialni za konieczność przeprowadzenia niedzielnego głosowania?

Nie, nie zrównuję nielegalnego (prawdopodobnie) aktu wymuszenia na Poczcie Polskiej zabezpieczenia elekcji głowy państwa w 2020 roku z koniecznym z punktu widzenia prawa uzupełnieniem miejsca w Senacie w związku ze zrzeczeniem się jego sprawowania przez dotychczasowego posiadacza tego mandatu. W tym kontekście są to fenomeny nieporównywalne – jedno było (prawdopodobnie) nielegalne, drugie jest prawnie nie tylko dopuszczalne, ale także konieczne. Chodzi jedynie o to, że w obu przypadkach mamy do czynienia z trwonieniem środków publicznych.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Estera Flieger: Co łączy Krzysztofa Stanowskiego z Elonem Muskiem? A mógł namieszać w wyborach
Publicystyka
Rozmowy w Dżuddzie i czerwone linie, których nie przekroczy Kijów
Publicystyka
Daria Chibner: Czas osłabić USA, przyszła pora na zemstę frajerów. Bądźmy jak Donald Trump
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Reset z Rosją nową doktryną Donalda Trumpa. To geopolityczna katastrofa PiS
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Drodzy biskupi – odwagi! Komisję ds. pedofilii w Kościele trzeba powołać bez zwłoki
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń