Gdy w grudniu pisałem na łamach „Rzeczpospolitej” o planach Donalda Tuska walki o prezydenturę, byłem głosem wołającym na puszczy. Dziś ten scenariusz wydaje się wielu czytelnikom bardziej prawdopodobny. Jedynym politykiem, który może premierowi zepsuć perspektywę urzędowania pod prezydenckim żyrandolem, jest Szymon Hołownia. Ale żeby temu drugiemu udała się ta sztuka, musi zagrać z PiS przeciwko szefowi PO.
Zacznijmy do zdemistyfikowania najpopularniejszego mitu – że duże zaufanie i sympatia społeczna gwarantują dobry wynik wyborczy. Gdyby tak było, w 1995 roku głową państwa zostałby Jacek Kuroń, a w 2015 ponownie Bronisław Komorowski. Po prostu – to nie działa tak prosto. Najważniejsze są lojalności partyjne – nawet jeśli „nasz” kandydat nam się nie podoba, to jednak głosujemy na niego właśnie dlatego, że jest „nasz”. Dlatego pomimo tego, że obecnie to marszałek Sejmu jest ulubionym politykiem w kraju, gdyby KO wystawiła swojego kandydata (bez względu na to, czy byłby to Tusk czy Rafał Trzaskowski), wyborcy tej koalicji w znakomitej większości oddaliby głos właśnie na tego polityka, a nie na lubianego przez część z nich Hołownię.
Czytaj więcej
PiS od przegranej 15 października znajduje się w korkociągu. Wszystkie podejmowane przez władze partii wysiłki wyprowadzenia jej z tego stanu na nic się zdają.
Choć uczciwie trzeba zaznaczyć, że nie zawsze tak się dzieje – cztery lata temu PO nominowała do prezydenckiego wyścigu Małgorzatę Kidawę-Błońską i gdyby nie zmiana terminu elekcji i możliwość podmiany kandydatów, pani marszałek skończyłaby na trzecim, a być może na czwartym miejscu, z wynikiem w okolicach 10 proc. Ale to była wyjątkowa sytuacja, wynikająca ze słabości kandydatki oraz rachub ówczesnego szefa partii, by nikt mu nie zagroził w walce o jego pozycję. Dziś jest to niemożliwe i reprezentant KO na pewno wejdzie do drugiej tury, prawdopodobnie z najlepszym wynikiem z pierwszej.
Kazus Kidawy — Błońskiej może przydarzyć się PiS
Ale kazus Kidawy-Błońskiej jest ciekawy, bo może zdarzyć się tym razem… drugiej stronie, czyli PiS. I tu pojawia się szansa dla Hołowni. Mówiąc wprost – obecny marszałek Sejmu ma szansę na wejście do drugiej tury, w której zresztą prawdopodobnie dość łatwo pokonałby zarówno Tuska, jak i Trzaskowskiego (o czym za chwilę), tylko w przypadku katastrofalnego wyniku kandydata (kandydatki) PiS. Jeśli stanie się inaczej i Jarosław Kaczyński znajdzie kogoś silnego i popularnego w swoim elektoracie, to ten ktoś bez problemu dostanie głosy całej partii, co z naddatkiem powinno wystarczyć do wejścia do drugiej tury i honorowej porażki w tejże. Nadzieją Hołowni jest to, że tak się nie stanie i że prezes PiS popełni ten sam błąd, który w 2020 roku popełnił Grzegorz Schetyna.