Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest brak zmiany retoryki z czasów kampanii wyborczej. Jarosław Kaczyński wciąż mówi o złej Unii, proniemieckim Tusku, porównuje go nawet do Hitlera, atakuje osoby LGBT, a wszystkich, którzy się z nim nie zgadzają, określa jako zdrajców Polski. Niektórzy widzą w tym próbę mobilizacji elektoratu, ale ja dostrzegam w tym jedynie ograniczenie prezesa – po prostu robi to, co robił zawsze, wierząc, że tym razem znowu przyniesie mu to szczęście. Nie ma w tym zatem żadnej genialnej strategii – jest jedynie objaw ograniczenia intelektualnego i politycznego Kaczyńskiego.