Diagnoza Kaczyńskiego była dobra: w 2015 roku Polacy mieli dosyć układu uczeń–nauczyciel w relacjach z Brukselą, Paryżem czy Berlinem. I gdyby nie narastające zagrożenie ze strony Rosji, zapewne podobnej zmiany oczekiwaliby i w relacjach z Waszyngtonem. Na podobnym etapie wolności, ćwierć wieku od śmierci Franco, to samo przeżywała na przykład Hiszpania: nagle dostrzegła, że Francja, która była dla niej wzorem, nie jest znowu aż takim rajem. I postanowiła się przekształcić w samodzielnego gracza w Unii: to z Madrytu wyszedł choćby pomysł Funduszu Odbudowy po pandemii, który dziś jest przedmiotem tak gorących dyskusji nad Wisłą.