Marzec 1968 r. był moim doświadczeniem osobistym z tego też względu, że dotknął bezpośrednio w sposób dramatyczny moich najbliższych przyjaciół. A chociaż nie miałem złudzeń co do natury ustroju komunistycznego, to bezmiar łajdactwa, jakiego moje pokolenie było świadkiem, przekroczył wszelkie wyobrażenia.
Marzec ’68 był perfekcyjnie zorganizowaną „operacją specjalną”, której przeprowadzenie wymagało mobilizacji wszystkich dostępnych środków, jakimi reżim dysponował. Był ściśle skoordynowanym działaniem aparatu propagandy, sił milicji i jej ochotniczej rezerwy – ORMO, aktywu partyjnego, a przede wszystkim służb specjalnych, które operację przygotowały. Rozpoczął ją pełen oszczerstw i insynuacji atak propagandowy na ludzi pochodzenia żydowskiego, za nim szły aresztowania i naciski mające skłonić ich do wyjazdu.
Powszechna atmosfera terroru
Zdjęcie z afisza „Dziadów” w Teatrze Narodowym, a następnie aresztowanie Adama Michnika i Henryka Szlajfera było jedną z prowokacji, których zwieńczeniem był wiec na dziedzińcu UW 8 marca 1968 r. Informację o wiecu rozpowszechniali też ludzie znani z powiązań z SB lub agenturą wojskową, jakby chodziło o zapewnienie mu frekwencji. Wydarzenia w trakcie wiecu także wskazują na zewnętrzną reżyserię: obecność i zachowanie „aktywu robotniczego”, wśród którego rozpoznano studentów Akademii MSW z Iwicznej oraz atak „Golędzinowa”, kiedy uczestnicy rozchodzili się już. Następnie setki zebrań pracowniczych, w zakładach pracy i w biurach, gdzie zawodowi propagandziści „uświadamiali” zebranych o „prawdziwym” – spiskowym i antypolskim – sensie wydarzeń.
Czytaj więcej
Operacja ta skutecznie wprowadziła w kraju atmosferę terroru. Przy braku możliwości wyrażenia sprzeciwu, społeczeństwo poddało mu się, a głosy protestu ograniczały się do Kościoła i związanych z nim polityków stowarzyszeń katolickich, grupy członków Związku Literatów Polskich, a także do nielicznych wystąpień indywidualnych. Siłę sprzeciwu osłabiały wyjazdy zaszczuwanych z tytułu swego pochodzenia ludzi. Liczył się też fakt, że niektórzy piastowali wysokie stanowiska państwowe. Pozwalało to interpretować wydarzenia jako wewnętrzną rozgrywkę w ramach establishmentu.