Gdy najbogatszy kraj w Europie udziela najniższej procentowo w porównaniu z jego PKB pomocy Ukrainie, to nie może być w tym przypadku. Kanclerz Olaf Scholz z fanfarami obiecuje nowoczesne wyrzutnie, których wcale nie ma i które dopiero trzeba wyprodukować, a równocześnie przekazuje Grecji wozy bojowe, o które prosi Kijów.
Gdy prezydent Francji Emmanuel Macron spędza na telefonach do Putina ponad 100 godzin, co z satysfakcją ujawnił Kreml, to też trudno mówić o przypadku. Jeśli po raz kolejny powtarza, że Rosji nie należy upokarzać, a Putin musi wyjść z konfliktu z twarzą, czyli że Ukraina powinna oddać część swego terytorium, to znaczy, że jest to trwała polityka, a nie przejęzyczenie.