Gdzie są nasze medale olimpijskie?

To jest pytanie, które dręczy też dziennikarzy, choć jeszcze o tym tak jednoznacznie nie piszą.

Aktualizacja: 11.08.2016 08:16 Publikacja: 11.08.2016 08:12

Gdzie są nasze medale olimpijskie?

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Zaraz półmetek igrzysk olimpijskich, a Polska z jednym brązem tkwi w klasyfikacji medalowej gdzieś koło połowy setki. W dzisiejszych gazetach o słabości (miejmy nadzieję – czasowej) polskich olimpijczyków czytamy raczej między wierszami.

Są i aluzje. Czołówkowy materiał „Gazety Wyborczej” ma w nadtytule RIO, a nawet „Rządowy doping w RIO”, a wydźwięk – negatywny. Chodzi jednak o Regionalne izby obrachunkowe, które chce zaatakować rząd (odbierając im samodzielność i dając sobie „możliwość bezpośredniej ingerencji w działania samorządów”).

W „Rzeczpospolitej” rzuca się w oczy olimpijski tytuł „Coraz większy wstyd” (bo zamiast medali – afera dopingowa u sztangistów), a w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, który nie specjalizuje się w sprawach sportowych, pełen nadziei „Kolejny krok do wykucia medalu (to o siatkarzach). Bo medale teraz już trzeba wykuwać. 

Z tymi siatkarzami nadzieje wiąże i „Wyborcza”, wywiad z byłym mistrzem olimpijskim Ryszardem Boskiem jest zatytułowany „Polska na dobrej drodze do medalu”. Ta sama gazeta na drugiej stronie delikatnie wypomina, że jeden Michael Phelps zdobył tyle złotych medali olimpijskich, ile wszyscy polscy sportowcy od igrzysk w Atlancie (a odbyły się 20 lat temu).

Główny temat w „Dzienniku Gazecie Prawnej” też mówi o słabościach, tym razem państwa, a ściślej kolejnych rządów, wobec rolników („Nie ma rządu na rolnika”). Nadal wielu z nich (800 tysięcy) nie płaci żadnych składek na ubezpieczenia zdrowotne, choć powinni. Na dodatek to im nie wystarcza – pisze gazeta i cytuje szefa Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, który uważa, że chłopi mający gospodarstwa do 6 ha powinni „mieć poczucie stabilności”, czyli pewność, że nigdy nie zapłacą. No, przynajmniej jakaś grupa zawodowa miałaby poczucie stabilności.

W „Rzeczpospolitej” na pierwszej stronie o sporze o Trybunał Konstytucyjny, który dzisiaj będzie miał kolejną odsłonę. Zapłacimy za to. „Jeżeli rząd nie będzie publikował wyroków, musi się liczyć z wypłatą odszkodowań”. Ewa Usowicz w komentarzu przestrzega, że płacenie przez podatników za wojnę o Trybunał jest bardziej prawdopodobne niż płacenie za frankowiczów.

Na drugiej stronie mojej gazety komentarz rysunkowy Andrzeja Krauzego. Rysownik jest w formie. „Trolluj trollu, w piekle nie będzie internetu!” - grozi rogaty osobnik. 

Zaraz półmetek igrzysk olimpijskich, a Polska z jednym brązem tkwi w klasyfikacji medalowej gdzieś koło połowy setki. W dzisiejszych gazetach o słabości (miejmy nadzieję – czasowej) polskich olimpijczyków czytamy raczej między wierszami.

Są i aluzje. Czołówkowy materiał „Gazety Wyborczej” ma w nadtytule RIO, a nawet „Rządowy doping w RIO”, a wydźwięk – negatywny. Chodzi jednak o Regionalne izby obrachunkowe, które chce zaatakować rząd (odbierając im samodzielność i dając sobie „możliwość bezpośredniej ingerencji w działania samorządów”).

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Zbigniew Ziobro będzie zeznawał z Białołęki lub ucieknie na Węgry
Publicystyka
Estera Flieger: Czego w sprawie Ukrainy nie mówi premier Donald Tusk
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Donald Tusk nikogo nie oszukał. Nie chce wciągnąć Polski do wojny i trzeba to docenić
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Tusk nie mógł podjąć innej decyzji w sprawie wysłania polskich wojsk do Ukrainy
Publicystyka
Marek Kozubal: Polskie wojsko pojedzie do Ukrainy? Są inne opcje