Rzeczpospolita: Donald Trump nazwał Meksykanów „gwałcicielami" i „złymi ludźmi". Teraz chce budować mur na południowej granicy, deportować imigrantów, zerwać umowę NAFTA. Jak to się skończy?
Teoretycznie wszystko może rozejść się po kościach, ale to wykluczam. Pozostają dwie opcje. Pierwsza optymistyczna: wystarczy renegocjacja umowy NAFTA. Meksyk musiałby przebudować dotychczasowy model rozwoju, zasady działania państwa, nasz stosunek do świata. To będzie trudne, bo przez blisko ćwierć wieku dzięki NAFTA udało się zmodernizować nasz kraj i gospodarkę. Rocznie osiągaliśmy ogromne nadwyżki ze Stanami, po raz pierwszy poczuliśmy się niejako partnerem, dawne konflikty zaczęły się zabliźniać. Teraz to wszystko staje pod znakiem zapytania. Ale jest też drugi, znacznie gorszy scenariusz, który wydaje mi się mniej prawdopodobny: powrót do sytuacji, jaką mieliśmy 170 lat temu, czyli do wojny. Będzie to wojna może nie w znaczeniu militarnym, ale w każdym innym już tak: handlowym, ekonomicznym, dyplomatycznym, ekologicznym, wywiadowczym... To byłby dramat. Trump, człowiek całkowicie irracjonalny, nie wykluczył nawet wysłania do Meksyku wojska, aby rozbić gangi narkotykowe i przestępcze.