Prezydent Rosji jeszcze nie usiadł do stołu, a już złamał podstawową zasadę prawa i stosunków międzynarodowych. Chodzi o zakaz użycia siły lub groźby jej użycia przeciwko integralności terytorialnej lub niezawisłości politycznej innych państw. Wszak składając Zachodowi ofertę negocjacji i porozumienia przyznającego Moskwie kraje byłego ZSRR jako strefę jej wyłącznych wpływów, zgromadził na granicy z Ukrainą wielkie siły zbrojne. Stało się wiadome, po co to od kilku tygodni robił. Chciał zmiękczyć Zachód, aby móc teraz powiedzieć: „albo siadacie do stołu i podpisujecie to, co wam podsuwam do podpisania, albo nie ręczę za siebie, a przecież wiecie, że jestem zdolny do wszystkiego”.