Uważam, że protesty przeciwko ministrowi Czarnkowi w sprawie kształtowania cnót są zupełnie bezzasadne. Jest oczywiste, że w żaden sposób w wychowaniu nie można obejść się bez pojęcia celu. Wychowanie musi być celowe, musi prowadzić do jakiegoś ideału i być realizacją jakiegoś wzorca. Dotyczy to też jak najbardziej wzorców męskości i kobiecości. Również ci, którzy krytykują ministra Czarnka, uważają, że powinien to czy tamto, że coś robi dobrze albo źle. Oceniają go, czyli porównują z jakimś wzorcem. Nikt nie może obejść się bez pojęć dobra i zła, chwalenia i krytykowania.
Jest więc oczywiste, że również w wychowaniu dziewcząt czy kobiet bezwzględnie konieczne jest posiadanie wzorca: jaka kobieta powinna być, co powinna robić, a czego nie robić itp. Ci, którzy krytykują tradycyjne wzorce, mają oczywiście prawo tak czynić, ale nie mogą całkowicie odrzucić pojęć wzorca, normy i powinności, bo wtedy przeczyliby sami sobie. Można wyłącznie – i nawet należy – dyskutować nad tym, jakie wzorce kobiecości są lepsze, a jakie gorsze, ale nie można ich pominąć. Poza tym, trzeba zaproponować jakieś inne i również je poddać pod dyskusję.
Nie jest też żadną dyskryminacją kobiet mówienie, że wzorce te powinny być inne dla kobiet niż dla mężczyzn. Jest oczywiste, że kobiety mają inne zainteresowania, możliwości i zdolności niż mężczyźni. Ponadto ci, którzy mówią o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, powinni też mówić o równych obowiązkach kobiet i mężczyzn. Ale czy naprawdę dobre byłoby dla kobiet, gdyby zawsze i wszędzie miały te same obowiązki co mężczyźni?
W ogóle zresztą zbyt mocno akcentuje się obecnie prawa z pominięciem obowiązków, a przecież jedno nie jest możliwe bez drugiego. Prawo jednej osoby jest obowiązkiem innej i inaczej być nie może. A jednak o obowiązkach się nie mówi. Na wyższych uczelniach nie ma katedr obowiązków człowieka, w państwach nie ma rzeczników obowiązków obywatelskich, nikt też nie mówi o obowiązkach mniejszości narodowych, seksualnych czy jeszcze innych.
Papież Jan XXIII słusznie pisał w encyklice „Pacem in terris": „W społeczności ludzkiej każdemu prawu naturalnemu jednego człowieka odpowiada obowiązek innych ludzi, a mianowicie obowiązek uznania i poszanowania tego prawa. Każde bowiem bardziej istotne prawo człowieka czerpie swą moc i siłę z prawa naturalnego, które je wyznacza i wiąże z odpowiadającym mu obowiązkiem. Tych więc ludzi, którzy dopominają się o swe własne prawa, a równocześnie albo całkowicie zapominają o swych obowiązkach, albo wykonują je niedbale, trzeba porównać z tymi, którzy jedną ręką wznoszą gmach, a drugą go burzą".