Można odnieść wrażenie, że Tomaszowi Lisowi powoli puszczają nerwy - albo po prostu spada z niego maska (odkrywając prawdziwą twarz znaną z legendarnego nagrania). Najpierw w ostrych słowach zrugał ministra Sławomira Nowaka ("to są jakieś jaja!" - napisał o nowym programie ministerstwa transportu) i wezwał internautów do walki z fotoradarami, teraz obiektem jego niepohamowanej wściekłości stała się polska prawica. Powód? Tekst Cezarego Gmyza w nowo powstającym "Tygodniku Lisickiego". Były dziennikarz "Rzeczpospolitej" odkrył bowiem, że matka nowego bohatera III RP, sędziego Igora Tulei, była funkcjonariuszką w SB, w związku z czym wątpliwości budzi jego orzekanie w procesach lustracyjnych.
Ten "nienawistny atak" doprowadził Tomasza Lisa do wściekłości. Bez wahania sięgnął po język miłości w tekście o uroczym tytule "Owady łajnolubne":
1. Nasza prawica ma bolszewicką mentalność. To bolszewicy grzebali ludziom w życiorysach, szukając genetycznie skażonych przodków
2. Nasza prawica lubi gnoić ludzi. Kto nie z nami, ten przeciw nam. Tu nie ma półśrodków, trzeba dowalić, najlepiej tak, żeby bolało. Jak walą w rodzinę, to boli.
3. Nasza prawica ma straszne kompleksy i kompleks niższości.