List Marii Dmochowskiej do byłego prezydenta

Szanowny Panie Prezydencie, pragnę wyrazić głęboki żal, wstyd i gniew z powodu wydania w Wydawnictwie Instytutu Pamięci Narodowej, pod logo z Orłem Białym, publikacji Stanisława Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. „SB wobec Lecha Wałęsy”.

Aktualizacja: 18.06.2008 19:21 Publikacja: 17.06.2008 08:17

Red

Jest to książka o tym, co w latach 90. nie podobało się autorom w życiu politycznym, a także o „Bolku”, cokolwiek by to słowo miało w nomenklaturze SB i ich interpretacji znaczyć. Książkę tę przeczytałam tuż przed jej wydaniem.

Mój sprzeciw jest tym bardziej uzasadniony, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii.

Stanął Pan w latach 80. na pierwszej linii walki o Polskę, z całym bagażem osobistych doświadczeń z lat 70., może nawet, podobnie jak wielu innych zasłużonych dla kraju Polaków, jako bohater ze skazą. Zjednoczył Pan wtedy w Sierpniu ludzi ze Stoczni, z Wybrzeża, co w konsekwencji doprowadziło do wspólnego działania milionów osób w całym kraju.

Ryzykował Pan nieporównanie więcej niż inni, jako niebezpieczny, niepokorny i dobrze już rozpoznawalny, naturalny lider środowiska robotniczego i inteligenckiego.

Sądzę, że miał Pan pełną świadomość realnego, osobistego zagrożenia ze strony wroga, ale także, oczywiście nie w tym samym stopniu, ze strony „przyjaciół”. Bardzo trudno w takich warunkach zupełnie się odsłonić, zwłaszcza gdy idzie się po wspólne zwycięstwo, ryzykując wysoką przegraną. Jeszcze trudniej było to zrobić później. Rzetelny historyk to potrafi ocenić, pod warunkiem zachowania zawodowego dystansu. Trzeba postrzegać świat, ludzi i historię z tzw. żabiej perspektywy lub „oczami bezpieki”, by zrozumieć z tego wszystkiego tyle, ile autorzy książki.

Zapewniam, że do końca walczyłam przeciw wydaniu tej publikacji w Wydawnictwie IPN. Nie chodziło mi oczywiście o ograniczenie wolności słowa, ale o to, by autorzy wydali ją na własną odpowiedzialność, gdziekolwiek. Jest bowiem w moim przekonaniu daleka od misji, jaką ma spełniać Instytut.

Mam ogromną prośbę: proszę na IPN nie patrzeć przez pryzmat tej jednej publikacji. Instytut ma piękny dorobek zarówno w zakresie badań naukowych, jak i edukacji historycznej. Znakomita większość historyków i innych pracowników IPN z ogromnym zaangażowaniem służy idei badania i przekazywania pamięci narodowej. Sama należę do tej grupy, czerpiąc z przeszło ośmioletniej pracy wiele satysfakcji, uznając ją za pożyteczną.

Jest to książka o tym, co w latach 90. nie podobało się autorom w życiu politycznym, a także o „Bolku”, cokolwiek by to słowo miało w nomenklaturze SB i ich interpretacji znaczyć. Książkę tę przeczytałam tuż przed jej wydaniem.

Mój sprzeciw jest tym bardziej uzasadniony, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii.

Publicystyka
Marek Migalski: Wybory uzupełniające do Senatu – kosztowna krakowska lekcja i moralność Kalego
Publicystyka
Estera Flieger: Co łączy Krzysztofa Stanowskiego z Elonem Muskiem? A mógł namieszać w wyborach
Publicystyka
Rozmowy w Dżuddzie i czerwone linie, których nie przekroczy Kijów
Publicystyka
Daria Chibner: Czas osłabić USA, przyszła pora na zemstę frajerów. Bądźmy jak Donald Trump
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Reset z Rosją nową doktryną Donalda Trumpa. To geopolityczna katastrofa PiS
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń