Włodzimierz Cimoszewicz: Błędy w SLD ciągną się od sześciu lat

Były premier Włodzimierz Cimoszewicz był gościem „Faktów po Faktach”. Komentował zarówno wewnętrzne konflikty w PiS, jak i kondycję polskiej lewicy

Publikacja: 03.11.2011 09:01

Włodzimierz Cimoszewicz: Błędy w SLD ciągną się od sześciu lat

Foto: W Sieci Opinii

Cimoszewicz odpowiedział, jak ocenia sytuację w PiS:

Trochę zaskakujące, bo to partia jednej osoby, ale jednak szósta porażka z rzędu skłania ambitnych do zastanowienia się, czy warto coś zmienić. Ja nie ukrywałem dużego krytycyzmu do tego środowiska politycznego, więc nie życzę im dobrze. (…) Niektórzy ludzie chcą takich twardzieli, szeryfów. To wielkie pole dla populistycznej demagogii.

Czy Zbigniewowi Ziobrze się powiedzie?

Nie ma tu żadnych reguł, szanse na to, że mu się nie powiedzie, są spore. (…) To kompromis między lisem a kurą na warunkach lisa. Tu chodzi o upokorzenie publiczne.

O błędach SLD:

Ktoś musi być szefem, ale niekoniecznie szybko. W tej chwili pole do dyskusji zawęża się do tych popełnionych w kampanii, a błędy ciągną się już sześć lat. Jeśli o tym się nie porozmawia, jeśli wszystko skoncentruje się na osobie przewodniczącego, to będzie oznaczało obumieranie partii. Partia jest sterowana przez wąską grupę ludzi, a debaty jak nie ma, tak nie ma.

O swoim spotkaniu z Leszkiem Millerem:

Zachęcałem do tego, żeby skoncentrować się na rozmowie, odpowiedzieć na pytanie, dlaczego partia chciała powrócić do władzy, co ma do zaproponowania. Tak musi myśleć poważna partia. Namawiałem na otwarcie się na inne środowiska. Niestety, zmarginalizowano te środowiska, ich już nie ma.

Na pytanie, czy SLD będzie współpracować z Palikotem, Cimoszewicz odpowiedział:

Nie wiemy, kim jest Palikot, kogo wprowadził do Sejmu. Niezwykle ograniczone zaufania, żadne decyzje strategiczne, nie ma do nich podstaw. Dziś nie mamy żadnej podstawy do odpowiedzi, kim są. Nie bardzo wierzę, żeby dorosły człowiek zmieniał poglądy w tak krótkim czasie. To towar dopasowany do popytu.

 

Cimoszewicz odpowiedział, jak ocenia sytuację w PiS:

Trochę zaskakujące, bo to partia jednej osoby, ale jednak szósta porażka z rzędu skłania ambitnych do zastanowienia się, czy warto coś zmienić. Ja nie ukrywałem dużego krytycyzmu do tego środowiska politycznego, więc nie życzę im dobrze. (…) Niektórzy ludzie chcą takich twardzieli, szeryfów. To wielkie pole dla populistycznej demagogii.

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent