Jak zadyma, to tylko w Warszawie

Święto Niepodległości zmieniło się na naszych oczach w pełnometrażowy obraz pod tytułem „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Warszawie, a o co baliście się zapytać”

Publikacja: 15.11.2011 14:41

Jak zadyma, to tylko w Warszawie

Foto: W Sieci Opinii

 

Jak fajnie, że Święto Niepodległości zmieniło się na naszych oczach w pełnometrażowy obraz pod roboczym tytułem „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Warszawie, a o co baliście się zapytać”. Dowiedzieliśmy się np., że nie ma w stolicy takiej siły, która by mogła zdecydować, że jakaś impreza się nie odbędzie. Zlot Heroinistów czy Festiwal Recydywistów – róbta, co chceta, wszystko możeta.

Pani prezydent Warszawy uświadomiła nam także, że można z nadmiaru zajęć partyjnych nie mieć czasu, by połączyć proste fakty i odkryć, iż wydało się dwie wykluczające się decyzje. Jednych zapewniono, że mogą swobodnie maszerować, drugich – że mogą im ten przemarsz równie swobodnie zablokować, budując na trasie marszu estradę. Dziwne, że nie zgłosił się nikt trzeci, kto chciałby w tę estradę rzucać pomidorami, bo i on dostałby zgodę warszawskiego ratusza. Co się okazuje - pani prezydent, jak przyznaje, wolała dać zgodę na wszystko, gdyż obawiała się, że jeśli nie da, ktoś ją może po sądach ciągać, gdzie ona ze swoimi prawnikami na pewno przegra, a przecież, znowu cytując ją samą - „nie może być tak, że władza przegrywa”.

Jak to władzy zapewnić? Partyjna koleżanka Hanny Gronkiewicz-Waltz - Małgorzata Kidawa-Błońska znalazła sposób rodem z „Cesarza” Kapuścińskiego: po prostu decyzje prezydenta miasta powinny być nieodwołalne. I kropka. Osobiście dodałbym do tego także komunikaty rzecznika pani prezydent, który poinformował, że Marsz Niepodległości został zdelegalizowany, jeszcze zanim wyruszył - czym wywiódł w pole nawet zaprzyjaźnione media. Pewnie dlatego nie pokazały samego Marszu, a jedynie wojnę kiboli z policją. A przy okazji - dzięki reporterce znanej stacji informacyjnej - dowiedzieliśmy się, że umieszczenie na transparencie hasła „Bóg Honor Ojczyzna” podczas Święta Niepodległości jest nawoływaniem do... agresji.

No i nauka najważniejsza – pod żadnym pozorem nie wolno dziś mówić, że niemieckie bojówki, które przyjechały do Polski z kastetami i atakowały młodzież przebraną w historyczne kostiumy, mogą mieć mentalność oddziałów Adolfa Hitlera. Wolno za to, a nawet trzeba wzorem paru dziwnych dziwaków powtarzać jak kakadu - papuga, że mentalność taką mają członkowie i elektorat partii, na którą głosowała blisko jedna trzecia Polaków.

Nie wiem, jak Państwo, ale ja z taką wiedzą o Polsce i Warszawie czuję się jeszcze lepiej niż Kazimiera Szczuka z mikrofonem.

PS. Dziękuję Państwu z całego serca za wszelkie miłe i niemiłe komentarze dotyczące moich felietonów drukowanych co środę na drugiej stronie "Rzeczpospolitej". Przed tygodniem "Wolne żarty" ukazały się wyłącznie w Internecie, jutro nie ukażą się wcale. Proszę mnie szukać w serwisie "W sieci opinii" oraz naszym tygodniku "Uważam Rze". Pozdrawiam, miłego dnia.

 

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa