Marta Kaczyńska: Skłamałabym, mówiąc, że czas zaleczył rany

"Były szanse na wygraną. Wynik nie był z góry rozstrzygnięty" – komentuje wybory Marta Kaczyńska. I wspomina rodzinne święta z rodzicami

Publikacja: 19.12.2011 16:11

Marta Kaczyńska: Skłamałabym, mówiąc, że czas zaleczył rany

Foto: W Sieci Opinii

I podkreśla, że jej ojciec pełniłby w Polsce ważną rolę, nawet jeśli nie doszłoby do jego reelekcji.

Byłby wtedy pewnie ważnym liderem opozycji, potrafiłby pomóc ludziom przeciwstawiającym się temu, co dzieje się teraz. Potrafiłby przekonać część Polaków wątpiących w siebie, że warto być Polakiem, warto mieć ambicje, budować silne, własne państwo. Potrafiłby wielu obudzić.?

Wszystko przerwała jednak satastrofa Smoleńska, poprzedzona blisko pięcioletnim trwaniem "przemysłu pogardy",?

Minął rok, ale skłamałabym, mówiąc, że czas zaleczył rany, że przywykłam. Na pewno codzienność, opieka nad dziećmi, nad rodziną zmusza człowieka, by starał się być dzielnym. Dzieci muszą mieć święta, muszą dla nich starać się odnaleźć w nich radość. Ale i dziewczynki pamiętają dziadków. Także stryj i babcia przeżywają to ciężko.

Nie myślę już, niestety, o nadchodzących świętach Bożego Narodzenia z taką radością jak kiedyś, są one nierozłącznie związane ze smutkiem, żalem, brakiem. W ubiegłe święta rozchorowałam się, mój organizm – sądzę, że z wielkiego bólu po stracie rodziców – odmówił funkcjonowania. ?

W rozmowie z "Uważam Rze" córka Marii i Lecha Kaczyńskich wspomina także rodzinne, bożonarodzeniowe rytuały:

To były długie, rozgadane Wigilie. Dyskusje toczyły się do nocy. To, co było na stole, mniej się liczyło, najbardziej cieszyliśmy się sobą.

?I przyznaje, że w oczywisty sposób dominowały "polskie sprawy". Nie pomija też prezentów:

Sama też dawałam rodzicom prezenty. Z tatą był jednak problem. Najlepszy krawat ucieszyłby go jako prezent od córki, ale na markę by nawet nie spojrzał. Za to cieszyły go książki i płyty. Uwielbiał je, więc zazwyczaj na tym stawało.

 

I podkreśla, że jej ojciec pełniłby w Polsce ważną rolę, nawet jeśli nie doszłoby do jego reelekcji.

Byłby wtedy pewnie ważnym liderem opozycji, potrafiłby pomóc ludziom przeciwstawiającym się temu, co dzieje się teraz. Potrafiłby przekonać część Polaków wątpiących w siebie, że warto być Polakiem, warto mieć ambicje, budować silne, własne państwo. Potrafiłby wielu obudzić.?

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem