Grupa protestujących wykopywała bratki z kwietnika "dedykowanego" piłkarskim ME i rozdawała mieszkańcom stolicy. Wszystko to, by pokazać sprzeciw wobec - groteskowo wysokich - wydatków stolicy na promocję Euro 2012. Przypominamy, że z budżetu Warszawy na ten cel przeznaczono ok. 60 mln złotych. W swojej audycji skomentował to Jacek Żakowski:
Zważywszy, że w Warszawie kawalerkę można kupić już za 300 tys. zł - a na obrzeżach nawet 2 pokoje z kuchnią za taką kwotę, to wiele rodzin mogłoby dostać mieszkania, gdyby miasto nie inwestowało w promocję ME. Zniszczenia protestujących miasto szacuje na 1200 zł. Ale cóż to jest przy - uwaga, uwaga - 60 mln zł, które Warszawa wydaje na promocje Euro.
Zdaniem Żakowskiego wydatki zaplanowane przez władze Warszawy są pretekstem do postawienia ważnego pytania na temat dzisiejszej Polski:
Czy mówimy o biednym kraju, którego nie stać na to, żeby jego obywatele żyli w sensownych warunkach? Czy mówimy o kraju absurdalnie rozrzucającym pieniądze, których potem mu brakuje na zapewnienie obywatelom sensownych warunków funkcjonowania, zwłaszcza tym, którzy gorzej sobie radzą?
Jak publicysta ocenia akcję „Kwiatków z rabatki”?