Leszek Miller: Pan Tomek chciał dotrzeć do mnie okrężną drogą

Wczorajsze rewelacje jakoby Tomasz Kaczmarek chciał dotrzeć do synowej szefa SLD poprzez Weronikę Marczuk nie zaskoczyły Leszka Millera

Publikacja: 04.12.2012 09:14

Leszek Miller

Leszek Miller

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Polityk jest przekonany, że był na celowniku CBA:

Weronika Marczuk, która przyjaźni się z moją synową od lat, już dawno mówiła, że w rozmowach z agentem Tomkiem nazwisko mojej rodziny często się pojawiało, Myślę, że pan Tomek chciał, drogą okrężną, dotrzeć do mnie, do mojej rodziny. Nie powiodło się. Ja byłem głównym celem tej akcji.

Miller mówił także o rozmowie z Andrzejem Lepperem:

Opowiadał mi, że został kiedyś poproszony przez premiera Kaczyńskiego na wieczorną rozmowę do kancelarii premiera. I premier Kaczyński opowiadał swojemu wicepremierowi, co się ma wydarzyć. Mówił o walce z układem i o przygotowywanych aresztowaniach. I w pewnym momencie powiedział, że chodzi o syna byłego premiera, o młodego Millera. Bo przez młodego dojdziemy do starego, stwierdził.

Szef Sojuszu skomentował również ujawnione przez "GW" zdjęcia Tomasza Kaczmarka:

Świadczą one o tym, że za czasów PiS w policji politycznej królowały infantylizm i dziecinada.

Polityk jest przekonany, że był na celowniku CBA:

Weronika Marczuk, która przyjaźni się z moją synową od lat, już dawno mówiła, że w rozmowach z agentem Tomkiem nazwisko mojej rodziny często się pojawiało, Myślę, że pan Tomek chciał, drogą okrężną, dotrzeć do mnie, do mojej rodziny. Nie powiodło się. Ja byłem głównym celem tej akcji.

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent