Czy Żakowski jest faszystą, czyli o zamachu tortem

Jacek Żakowski i przyjaciele żądają surowej kary za rzucenie tortem w sędzię.

Publikacja: 07.06.2013 16:50

Czy Żakowski jest faszystą, czyli o zamachu tortem

Foto: Fotorzepa

Czasami może się wydawać, że myśli Jacka Żakowskiego są tak głębokie, że aż niemożliwe do pojęcia dla zwykłych śmiertelników. Co więcej, wydaje się też, że nawet sam Żakowski czasem gubi się w tej bezdennej studni swojego intelektu.

Jakiś czas temu, nasz ulubiony publicysta nazwał idee Gowina o uproszczeniu podatków, uszczupleniu biurokracji i "zawężeniu władzy państwa tam, gdzie jest ono niekonieczne, i wzmocnieniu tam, gdzie go potrzebujemy" pinochetowską, nieliberalną wizją państwa. Dziś natomiast na antenie radia TOK FM, Żakowski posunął się (oczywiście pozornie, bo musiała w tym jakaś światła liberalna myśl) dużo dalej od Gowina. Publicystę zbulwersowała niestosownie niska kara - od grzywny do roku pozbawienia wolności - jaka może spotkać Zygmunta Miernika, który w ramach protestu ws. zawieszenia procesu Czesława Kiszczaka rzucił w sędzię tortem. Żakowski uznał, że happening z tortem to "zamach na państwo" i wezwał do "radykalnej reakcji" na tę zbrodnię.

Ten człowiek, jak czytam w prasie, ma nawet sensowną biografię.

Ale zrobił rzecz, która nie tylko stawia go pod pręgierzem, ale nawet poza wspólnotą demokratycznego społeczeństwa.

- zawyrokował. Jako zamachowca, spotkać go więc musi surowa kara.

Przeczytałem, że za taki czyn grozi od kary grzywny do roku więzienia. Dla mnie to szokująco niska kara. Chyba pierwszy raz w życiu, wzywam do surowego karania. Jeśli w tym przypadku nie będziemy mieli odwagi odpowiedzieć na ten atak w sposób radykalny, brutalny, zdecydowany - jako społeczeństwo i państwo - to nic dobrego nas nie czeka.

Wtórował mu Wiesław Władyka:

Politycy mówią, i to wielu z nich, że nasze państwo nie jest nic warte, że na jego czele stoją politycy podejrzanej konduity - albo mocniej: zdrajcy. To dlaczego obywatel nie może wymierzać sprawiedliwości według swoje miary? Jeżeli słyszy tego typu uzasadnienia, to uważa, że trzeba brać sprawy w swoje ręce. I łapie się za tort.

Oczywiście, sprawca happeningu ("zamachu") powinien zostać ukarany - złamał w końcu prawo. Jednak czy na ironię nie zakrawa fakt, że liberalni komentatorzy żądają "brutalnej kary" dla człowieka, który rzucił tortem w sędzię, lecz nie żądają takiej dla człowieka, który sterował aparatem represji i jest winny śmierci niewinnych ludzi? Czy naprawdę politycy muszą nas przekonywać, że nasze państwo jest w dramatycznie złym stanie, skoro z jednej strony jest bezsilne wobec możnych i bogatych, lecz rękoma sędziów i urzędników bezwzględnie, bezdusznie i bezkarnie potrafi zniszczyć życie tych mniej ważnych obywateli? (vide sprawa Bajkowskich, vide "Układ zamknięty" i cały szereg spraw przedstawianych na naszych łamach w ramach cyklu "o państwo prawa"). Czy panowie publicyści nie są czasem ukrytymi faszystami (oczywiście w szerokiej, stosowanej przez nich samych definicji tego słowa)?

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa