Kto kocha Hitlera

Prawica pokochała Hitlera - pisze portal NaTemat.pl

Aktualizacja: 14.10.2013 15:46 Publikacja: 14.10.2013 14:07

Kosz na śmieci - czyli idealne miejsce dla publicystyki redaktorów Natemat.pl oraz "W Sieci". Dodatk

Kosz na śmieci - czyli idealne miejsce dla publicystyki redaktorów Natemat.pl oraz "W Sieci". Dodatkowy bonus: wrzucając je do niebieskiego kosza przyczyniamy się do przerobienia złego dziennikarstwa na lepszy użytek (np. papier toaletowy).

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Na początek ostrzeżenie. W tym wpisie rezygnuję z szyderczo-ironicznej konwencji i przerzucam się na pełne oburzenie. Można by nawet powiedzieć - używając sformułowania Tomasza Lisa - że dostaję "moralnego wzwodu".

Nie przepraszam jednak, bo czuję się usprawiedliwiony. Trudno bowiem o inną reakcję, kiedy czyta się takie - delikatnie mówiąc - szmatławe frazy jak te poniżej:

Prawica pokochała Hitlera, bo dał jej broń na przeciwników. Polska prawica co dnia musi dziękować Bogu za Adolfa Hitlera i Holocaust. Nie tylko dlatego ze względu na wciąż wszechobecny po prawej stronie sceny politycznej antysemityzm. Zbrodnie III Rzeszy okazują się bowiem być świetnym odwołaniem w każdej dyskusji z kimś o odmiennych poglądach. (...)Hitler to ostatnio najlepszy przyjaciel polskiej prawicy.

To tezy przełomowego niewątpliwie tekstu na portalu Natemat.pl. Powtórzmy je więc. Prawica dziękuje Bogu za Holocaust. Na prawicy wszechobecny jest antysemityzm (na marginesie: proszę o wymienienie jakiegokolwiek polskiego polityka lub publicysty prawicy - poza tą skrajną - który byłby antysemitą). Niech to wsiąknie przez chwilę.

Dowody na potwierdzenie takiej tezy? Aż trzy.

"LiSS z NewSSweeka" - piszą w niedzielę publicyści portalu braci Karnowskich o najnowszej okładce papierowej wersji ich portalu. I stanowczo podkreślają, że w normalnej debacie publicznej nad Wisłą w porównywaniu przeciwnika od zbrodniarzy III Rzeszy nie ma nic zdrożnego. Tomasz Lis w nazistowskim mundurze na okładce tygodnika "wSieci" to nie jedyny przejaw fascynacji polskiej prawicy tym, jak łatwo nazistą można dziś nazwać każdego, kto nie zgadza się z wizją Polski, którą kreśli Jarosław Kaczyński.

Podobnym tropem poszedł niedawno przecież także Piotr Gursztyn z "Do Rzeczy" , który przekonywał, że mając do wyboru Hitlera oraz Gierka i współczesną polską lewicą, wolałby ojca III Rzeszy. - Hitler miał większy mandat społeczny. Wygrał demokratyczne wybory - przekonywał. A uważani za gości honorowych na Jasnej Górze kibole z Krakowa poszli w piątek jeszcze dalej i "ozdobili" miasto hasłami "Hitler wróć, Żydów truć".

Mamy zatem trzy dowody, z czego drugi jest kłamstwem (Gursztyn nie powiedział, że woli Hitlera, choć prawdą jest, że zrównał Hitlera z Gierkiem), a trzeci to insynuacja, w dodatku przypisana marginesowi społecznemu. Na dokładkę wywiad z lewicowym publicystą "Trybuny" Piotrem Szumlewiczem, który z radością potwierdza wszystkie ww. tezy. I stąd wyciągamy oczywistą konkluzję, że Hitler jest przyjacielem prawicy.

Oprócz obrzydliwości tego chwytu w oczy rzuca się namacalna wręcz hipokryzja. Autor krytykując używanie "argumentum ad Hitlerum", sam stosuje dokładne ten sam chwyt, przypisując przeciwnikom miłość do nazistowskiego mordercy. Nie mówiąc już o tym, że lewica co najmniej równie chętnie sięga po Hitlera kiedy rozprawia się z Jarosławem Kaczyńskim i "brunatnym zagrożeniem" PiS.

Niechaj będzie więc publicznie wiadomym, kto jest - przepraszam za określenie (które jednak i tak jest zbyt delikatne) - szumowiną, która napisała ten tekst. Na imię mu Jakub Noch.  I choć chciałbym mieć nadzieję, że wykonywał tylko "rozkaz z góry" i że w głębi serca autorowi jest wstyd za tak ordynarny paszkwil, to muszę przyznać, że tej nadziei w sobie nie odnajduję.

Skandaliczność tego tekstu nie umniejsza jednak równie plugawego chwytu, jakiego dopuścili się bracia Karnowscy kierujący tygodnikiem "W Sieci". Na okładce swojego pisma sportretowali Tomasza Lisa ubranego w mundur esesmana, do ręki dając mu zakrwawiony różaniec. Podpis:

Prawie jak Goebbels. Nagonka na Kościół. Czy zatrzymają się dopiero wtedy, gdy zaczną ginąć księża.

W taki to odważny sposób - nakręcając nienawiść i czerpiąc z tego zyski - "bronią" Kościoła ludzie podający się cynicznie za katolików.

Pozostaje tylko marzyć o dniu, kiedy chwyty takie jak te dwa wyżej wymienione będą oznaczały wyrzucenie - przez społeczną presję - na margines życia publicznego.

Na początek ostrzeżenie. W tym wpisie rezygnuję z szyderczo-ironicznej konwencji i przerzucam się na pełne oburzenie. Można by nawet powiedzieć - używając sformułowania Tomasza Lisa - że dostaję "moralnego wzwodu".

Nie przepraszam jednak, bo czuję się usprawiedliwiony. Trudno bowiem o inną reakcję, kiedy czyta się takie - delikatnie mówiąc - szmatławe frazy jak te poniżej:

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa