Czekając na nawrócenie red. Lisa

Tomasz Lis narzeka na "polskąwiść", a my przypominamy mu jego zasługi w tym względzie

Publikacja: 27.12.2013 12:04

Tomasz Lis

Tomasz Lis

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Podczas piątkowego poranka w radiu TOK FM - czasu antenowego o bezapelacyjnie największej koncentracji intelektominut w dzisiejszych polskich mediach masowych - pada zwykle wiele. Dziś moją uwagę przykuło jedno, wypowiedziane przez stałego gościa programu, Tomasza Lisa. Pytany, co sądzi o mijającym już szczęśliwie roku, ten, obok innych przemyśleń i utyskiwań na 2013, wymienił pewnie:

Ta atmosfera jadu, nienawiści, te antagonizmy, które nie tylko wykluczają możliwość kompromisu, ale jakąkolwiek racjonalną rozmowę. Wszelki dialog jest wykluczony

I kiedy już ręce składają się do oklasków, a usta otwierają się, by wykrzyczeć radośnie "Alleluja! Nasz brat był martwy, a znów ożył, był zgubiony, a odnalazł się!" - wtedy szybko spostrzegamy, że powyższy cytat nie wcale aktem skruchy syna marnotrawnego i znakiem powrotu na łono odpowiedzialnego, niesensacjonalistycznego i nienastawionego na konflikt dziennikarstwa, lecz jedynie . O czym świadczą choćby słowa wypowiedziane jeszcze podczas tego samego intelektualnie stymulującego pasma w TOK FM:

U nas to co wyprawiają, nie waham się użyć określenia, żule z prawicowego lumpeksu, to u nas to jest w okolicach mainstreamu. To jest mainstream

Tak oto nieantagonistycznie zareagował Tomasz Lis na publikację książki "Resortowe dzieci" przez dziennikarzy "mainstreamu", czyli z Gazety Polskiej (sic). Oczywiście, trudno oczekiwać od pana redaktora Lisa, by na chamski, personalny atak, jakim jest ww. publikacja  odpowiedział miłosiernie (choć zawsze uważałem, że najlepszą metodą na ten typ niegodziwców jest ich ignorowanie). Ale za to jego przyłączanie Gazety Polskiej do głównego nurtu każe się zatrzymać - i poddać refleksji. Zastanówmy się bowiem - czy jest jakaś jedna osoba w świecie dzisiejszych mediów, która bardziej jest osadzona w mainstreamie i bardziej wpływa na tę "atmosferę jadu, nienawiści, te antagonizmy, które nie tylko wykluczają możliwość kompromisu, ale jakąkolwiek racjonalną rozmowę" niż sam redaktor Tomasz Lis?

Czy to nie on ma program w telewizji publicznej w czasie największej oglądalności? Czy to nie on kieruje trzecim najlepiej sprzedającym się tygodnikiem w kraju? Czy to nie on zbudował model biznesowy swoich przedsięwzięć medialnych (Newsweek, Natemat.pl) na konflikcie i podsycaniu antagonizmów?

No właśnie. Dlatego przypomnijmy - pokrótce i bardzo pobieżnie - tegoroczne zasługi pana Tomasza w atmosferę, na którą tak słusznie dziś narzeka.

Tomasz Lis o warszawskiej kampanii referendalnej PiS, 24. września 2013:

Jeśli coś w tej taniej, jarmarcznej operacji jest uderzające, to głównie jej prostactwo. To może jest głupie, podłe i nikczemne, ale przede wszystkim jest właśnie prostackie, chamskie i grubiańskie. (...) Kabaret? Oczywiście. Głupiutki teatrzyk dla i nierozgarniętych. Tandetny, prostacki, grubo ciosany, żałosny.

Tomasz Lis o przeciwnikach aborcji, 27. września 2013:

Budzi moją odrazę, gdy widzę panów, którzy dostają wzwodu moralnego, wchodząc w rolę dysponentów ciała kobiety i nakaźników heroizmu

Tomasz Lis o polskiej prawicy, 17. stycznia 2013:

Nasza prawica ma bolszewicką mentalność. To bolszewicy grzebali ludziom w życiorysach, szukając genetycznie skażonych przodków. (...) Nasza prawica lubi gnoić ludzi. Kto nie z nami, ten przeciw nam. Tu nie ma półśrodków, trzeba dowalić, najlepiej tak, żeby bolało. Jak walą w rodzinę, to boli.

Tomasz Lis o Jarosławie Kaczyńskim, 5. czerwca 2013.

Prezes is back! Proszki przestają działać

Tomasz Lis o przeciwnikach legalizacji związków partnerskich 28. stycznia 2013:

To pokazało prawdziwą twarz polskiej nietolerancji, obskurantyzmu i kołtunerii. Symbolicznie można by mówić o dwóch twarzach. Jedna to twarz miłującej Chrystusa i bliźnich, w każdym razie tych "użytecznych", posłanka Pawłowicz. Druga to twarz naszego wyrośniętego ministranta, ministra Gowina.

I na tym może zakończmy, pamiętając jednak, że na nawrócenie na - i łagodzenie antagonizmów i pełnej jadu atmosfery - nigdy nie jest za późno. Oby tylko to czekanie nie było tak owocne jak czekanie na Godota.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem