Zaniepokojeni i ubolewający

Festiwal niepokojów, czyli dyplomatyczne reakcje na bitwę w Kijowie

Publikacja: 22.01.2014 16:20

Zaniepokojeni i ubolewający

Foto: AFP, Sergei Supinski Sergei Supinski

Jak mówi nam znane przysłowie, słowo jest potężniejsze niż miecz. Nie do końca mądrość ta sprawdza się w Kijowie, gdzie po dwóch miesiącach słów postanowiono jednak sięgnąć po miecze (i deski, granaty, broń palną i wozy opancerzone). Widać to np. w relacji Pawła Bobolowicza z radia Wnet.

 

Porażką werbalnego oręża nie przejęli się jednak polscy i europejscy mężowie stanu, którzy przeciw pałkom, granatom, strzelbom i karabinom, mężnie i zdecydowanie wyciągnęli swoją - trochę mniej twardą, lecz nie mniej bolesną - broń. Broń, znaną jako "zaniepokojenie" i "ubolewanie". Pierwszy był Radosław Sikorski, który oznajmił na konferencji prasowej:

Z wielkim niepokojem śledzimy rozwój wydarzeń w Kijowie. Bardzo źle, że została przekroczona kolejna bariera, zginął człowiek, polała się krew. Wzywamy obie strony do umiaru, ale praprzyczyną tego, co dzieje się dzisiaj, jest zejście z kursu europejskiego. Z kursu reform i przyjęcie represyjnych ustaw

Trzeba jednak przyznać, że szef MSZ zastosował pewne odważniejsze innowacje, ocierając się o zawoalowaną groźbę.

Kleptokracja i represje mogą zaprowadzić ukraińskich liderów w miejsca, w których nie chcieliby się znaleźć. Radziliśmy im, ale oni słuchają teraz głosów spoza Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że Ukraina się zorientuje, gdzie prowadzi obecna polityka zanim będzie za późno

Bardziej tradycyjnie, lecz również z "zaniepokojenia" (choć pewną innowacją była zastosowana tu gramatyka) uderzył za to prezydent, który po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego odważnie mówił o "woli potępienia przemocy". Niestety, nie wiadomo, czy wola ta przekształci się w czyn potępienia.

Na posiedzeniu RBN wspólne było autentyczne zaniepokojenie, a jednocześnie wola potępienia przemocy, która zagraża dzisiaj procesom zachodzącym na Ukrainie. Przyjmujemy wszyscy z ogromnym niepokojem to, że polała się krew w stolicy Ukrainy

- powiedział Bronisław Komorowski. Wypowiedź miała jednak również i ciekawsze momenty, jak ten, kiedy prezydent radzi Ukrainie:

polskie doświadczenie jest proste, że w sytuacji narastającego konfliktu, na ogół na eskalacji konfliktu zyskują siły ekstremalne, albo przeciwnicy państwa i normalizacji.

(Jeśli ktoś wie, o jakim to "polskim doświadczeniu mówił prezydent, proszę o kontakt)

Do słownej ofensywy polskich polityków dołączył też szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.

Jesteśmy zszkokowani ostatnimi doniesieniami z Ukrainy o śmierci protestujących i wyrażamy nasze najgłębsze kondolencje dla ich rodzin. W najmocniejszych słowach ubolewamy nad użyciem siły i przemocy i wzywamy wszystkie strony do zrezygnowania z nich.

Ale to nie koniec zdecydowanej reakcji Brukseli.

Śledzimy też z wielkim zaniepokojeniem ostatnie restrykcje dotyczące fundamentalnych wolności, w tym wolności wypowiedzi i mediów.

Jesteśmy autentycznie zaniepokojeni kierunkiem, w jakim te zdarzenia prowadzą Ukrainę i będziemy nadal uważnie obserwować te zdarzenia, a także zastanawiać się nad możliwymi czynami (...)

Według ostatnich, nieoficjalnych doniesień, po przeczytaniu tych komunikatów prezydent Janukowycz natychmiast wycofał antydemokratyczne ustawy, zaś milicjanci i protestujący porzucili broń i podali sobie znak pokoju.

Jak mówi nam znane przysłowie, słowo jest potężniejsze niż miecz. Nie do końca mądrość ta sprawdza się w Kijowie, gdzie po dwóch miesiącach słów postanowiono jednak sięgnąć po miecze (i deski, granaty, broń palną i wozy opancerzone). Widać to np. w relacji Pawła Bobolowicza z radia Wnet.

Porażką werbalnego oręża nie przejęli się jednak polscy i europejscy mężowie stanu, którzy przeciw pałkom, granatom, strzelbom i karabinom, mężnie i zdecydowanie wyciągnęli swoją - trochę mniej twardą, lecz nie mniej bolesną - broń. Broń, znaną jako "zaniepokojenie" i "ubolewanie". Pierwszy był Radosław Sikorski, który oznajmił na konferencji prasowej:

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem