O ile w polityce wewnętrznej sprawa wydaje się jasna i dość często artykułowana i można ją ująć w jednym z ulubionych zwrotów polityków PiS – „żeby nie było tak jak było", o tyle w polityce zagranicznej sprawa jest znacznie bardziej niejasna, a wręcz – tajemnicza.
Z jednej strony bowiem prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o Europie, która ma być mocarstwem; o wspólnej europejskiej armii; o tym jak cenimy naszą obecność w UE - a w swoim czasie zdecydowanie odcinał się od Marine Le Pen, właśnie dlatego, że ta Unię chciała rozmontowywać. Z drugiej jednak strony na forum UE konfliktujemy się z każdym kto się nam nawinie – z wyjątkiem Viktora Orbana i żegnającego się ze Wspólnotą Londynu a próby nawiązywania dialogu z Polską przez instytucje unijne kwitujemy stwierdzeniem, że nie będzie nas Bruksela pouczać jak mamy się rządzić.