Jak informuje Wirtualna Polska, do masakry miało dojść w sobotę po południu w dzielnicy Dunning w Chicago. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że emerytowany kierowca ciężarówki, 66-letni Krzysztof M. wpadł w szał po kłótni z sąsiadami. Choć miała to nie być pierwsza taka sytuacja, tym razem skończyła się tragedią.
Mężczyzna miał wbiec uzbrojony do mieszkania na pierwszym piętrze, gdzie zastrzelił cztery osoby, jedzące obiad. Portal abc7chicago.com podaje, że Polak zabił parę o bułgarskim pochodzeniu oraz dwoje ich gości. 66-letni latek miał później wejść do mieszkania na wyższym piętrze i postrzelić piątą osobę, prawdopodobnie Polkę. Choć kobieta została przewieziona do szpitala, niestety zmarła.
Krzysztof M. został oskarżony o pięć morderstw pierwszego stopnia, a sąd nie zgodził się na zwolnienie go za kaucją i nazwał "diabłem na sterydach".
Prokurator James Murphy powiedział, że po zabiciu pięciu osób Polak wrócił do swojego mieszkania, gdzie zostawił broń na stoliku, a później wyszedł. „To mnie szukacie. Tak, zrobiłem to" - miał napisać 66-latek na kartce, którą znaleziono obok. W mieszkaniu były jeszcze dwie inne notatki, z których wynikało, że Polak chciał zemścić się na sąsiadach.
Krzysztofa M. zatrzymano w pobliżu budynku. Śledczy nie zdradzili szczegółów konfliktu mężczyzny z innymi mieszkańcami budynku. Wiadomo jedynie, że w ostatnim czasie próbowano go eksmitować za długi.