Byli posłowie mają wzięcie

Zatrudnianie dawnych kolegów z Wiejskiej to nowy trend wśród polskich eurodeputowanych.

Aktualizacja: 08.01.2018 12:05 Publikacja: 07.01.2018 18:22

Marian Piłka, bliski współpracownik Marka Jurka w przeszłości czterokrotnie zasiadał w ławach posels

Marian Piłka, bliski współpracownik Marka Jurka w przeszłości czterokrotnie zasiadał w ławach poselskich.

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek

Bogdan Pęk to weteran polskiej sceny politycznej. Był posłem PSL, eurodeputowanym LPR i senatorem PiS. W 2015 r. nie startował w wyborach, ale nie oznacza to, że znalazł się poza polityką. Jest asystentem krajowym europosła PiS Zbigniewa Kuźmiuka.

– To jest człowiek z ogromnym doświadczeniem politycznym i ma dobry kontakt ze środowiskiem rolników – komplementuje Zbigniew Kuźmiuk. – A ja przez całe życie zajmuję się sprawami wsi i jestem nawet wiceprzewodniczącym komisji rolnictwa w Parlamencie Europejskim – dodaje.

Ważne kompetencje

Kuźmiuk nie jest jedynym eurodeputowanym, który zatrudnia byłego posła na Sejm. Bogusław Liberadzki z SLD ma wśród asystentów Bogusława Wontora, który przez kilkanaście lat zasiadał w ławach lewicy przy Wiejskiej. Inny doświadczony polityk, były prezes ZChN Marian Piłka jest doradcą europarlamentarzysty Marka Jurka z Prawicy Rzeczypospolitej. Były poseł LPR Daniel Pawłowiec jest z kolei na liście asystentów Roberta Iwaszkiewicza z partii Wolność.

Nieco inny statut ma była warszawska posłanka PO Ligia Krajewska. Jest „usługodawcą" europosła Platformy Michała Boniego. Czym zajmuje się „usługodawca"?

– Koordynuję projekt edukacyjny – mówi „Rzeczpospolitej" Krajewska. Dodaje, że nie może jeszcze ujawnić szczegółów projektu, bo zajmuje się nim dopiero od września.

Tłumaczy, że jest osobą odpowiednią do takiej pracy, bo od lat zajmuje się oświatą. Podobnie mówią eurodeputowani zatrudniający byłych posłów. Ich zdaniem żal byłoby nie wykorzystać ich kompetencji. – Naszą misją jest przybliżenie PE obywatelom. Mam dwa biura w województwie lubuskim, a pan Bogusław Wontor świetnie zna region i jest osobą nadzwyczaj kontaktową – zachwala Bogusław Liberadzki.

Z kolei Marek Jurek wyjaśnia nam, że ceni rozeznanie Mariana Piłki w polityce demograficznej i sprawach zagranicznych, szczególnie białoruskich.

Mniej chętnie europosłowie mówią o pensjach asystentów. Żaden z naszych rozmówców nie podał konkretnego wynagrodzenia swego asystenta. Marek Jurek zarobki Piłki nazwał niewysokimi, a Ligia Krajewska powiedziała, że otrzymuje od Boniego „niewielką rekompensatę". Tymczasem z wewnętrznych przepisów w europarlamencie wynika, że takie zarobki nie muszą być niskie. W przypadku polskich asystentów krajowych i usługodawców mogą wynieść do 13 tys. zł miesięcznie.

Jak jest w rzeczywistości?

– Niektórzy europosłowie rzeczywiście zatrudniają asystentów krajowych za niewielkie kwoty. Regułą jest, że o wiele więcej płacą asystentom w Brukseli – mówi Marek Migalski, były europoseł i autor książki „Parlament Antyeuropejski".

Spłata politycznych długów?

Jego zdaniem byli politycy mogą pomóc eurodeputowanym, ale pod warunkiem, że sami pełnili funkcję europosła.

– Doświadczenie z Wiejskiej bardzo niewiele przekłada się na to, jak działa europarlament. To zupełnie inny rodzaj pracy – twierdzi. Tymczasem z byłych polityków będących obecnie asystentami europosłem był tylko Bogdan Pęk.

Zdaniem Migalskiego więcej jest tu spłacania politycznych i towarzyskich długów niż merytorycznej pomocy. A o tym, że zatrudniając asystentów, europosłowie dbają o swoje środowisko polityczne, świadczą też inne przykłady. Na liście asystentów Marka Jurka są znani działacze prawicowi, m.in. były wiceminister edukacji Krzysztof Kawęcki oraz Tymoteusz Zych z instytutu Ordo Iuris.

Z kolei Liberadzkiemu doradza Marek Barański, były naczelny „Trybuny" i gwiazda dziennika telewizyjnego stanu wojennego. – To jest jedno z najlepszych piór, jeśli chodzi o komentarz. Pracuje ze mną przy publikacjach i pomaga w mediach społecznościowych – mówi Liberadzki.

Zatrudnianie asystentów bywa kontrowersyjne. W 2015 r. ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej", że dwóch ówczesnych europosłów – Tadeusz Zwiefka z PO i Marek Gróbarczyk z PiS – zatrudniało członków rodzin partyjnych kolegów.

Z kolei w 2017 r. „Newsweek" napisał, że siedmioro polskich europosłów musi się tłumaczyć przed administracją PE z zatrudniania asystentów. Chodzi m.in. o to, że ich doradcy pracują też w kraju dla partii politycznych.

– Niestety zdarza się, że część etatów jest fikcyjnych, a takich asystentów europoseł nawet nie widzi na oczy – komentuje Migalski.

Polityka
Wicemarszałek Sejmu o migrantach na granicy: To bydło
Polityka
Walka o Pałac Prezydencki: Sztaby szykują się na główną fazę kampanii
Polityka
Sondaż: Czy PKW powinna uwzględnić orzeczenie SN ws. odrzucenia sprawozdania PiS?
Polityka
Czerwona nota za Romanowskim w sferze marzeń? Wątpliwe, czy zostanie wydana
Polityka
Tusk rozmawiał z Orbánem. Usłyszał o powodzie udzielenia azylu Romanowskiemu
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10