Kto wygra wybory parlamentarne?
Sondaże od wielu miesięcy jasno pokazują kolejność na podium – pierwsze Prawo i Sprawiedliwość, druga Koalicja Obywatelska, trzecia Lewica. Tutaj właściwie żadnych zmian nie ma. Gdyby się okazało, że kolejność na podium w niedzielę będzie inna, to byłaby gigantyczna, największa w dziejach III RP porażka wszystkich instytucji zajmujących się sondażami. Te różnice są za duże, aczkolwiek widać, że się pewne trendy zarysowały w relacjach zwłaszcza między zawodnikiem numer dwa a zawodnikiem numer trzy.
Czy zwycięstwo PiS musi oznaczać rządy tego ugrupowania?
Nie, teoretycznie jest możliwa tzw. kordonowa koalicja. Jeżeli z jakichś powodów związanych z ilością uzyskanych głosów PiS nie będzie miało samodzielnej większości, czyli 231 mandatów, to hipotetycznie można sobie wyobrazić koalicję wszystkich przeciwko PiS, co nazywam właśnie kordonową koalicją. Ale pytanie, jaką ona miałaby przewagę. I pamiętajmy, z kim związany jest pan prezydent Duda, a rola prezydenta w momencie powoływania rządu jest bardzo duża. Wyobraźmy sobie sytuację, że PiS brakuje pięciu czy siedmiu mandatów – ale ponieważ ma największy klub, to jego przedstawicielowi prezydent Duda powierza misję tworzenia rządu i wtedy się zaczynają różne transfery, które obserwowaliśmy w polskiej polityce.
Wyższa frekwencja służy rządzącym czy opozycji?