Chodzi o gest, jaki posłanka PiS pokazała w czwartek w Sejmie politykom opozycji. Sama posłanka tłumaczy, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie "przesuwała dwukrotnie palcem pod okiem". Do incydentu doszło po debacie poprzedzającej ponowne podjęcie przez Sejm decyzji o przekazaniu 2 mld złotych TVP, po tym jak Senat odrzucił tę propozycję apelując, aby 2 mld złotych przeznaczyć na onkologię.
Lichocka przekonywała w serii wpisów na Twitterze, że gest nie był wulgarny, a ona jedynie "przesuwał dwukrotnie palcem pod okiem". Twierdzi też, że wulgarny gest widać jedynie na pojedynczych klatkach, a nagrania wskazują, że jej wersja wydarzeń jest prawdziwa.
Teraz w rozmowie z Polskim Radiem 24 Lichocka stwierdziła, że "sytuacja została zmanipulowana, zastosowano stopklatki po to, by stworzyć pozór, że zaprezentowała wulgarny gest".
- Na przyszłość muszę bardziej uważać na to, że mamy kampanię opartą na skrajnej nienawiści, nihilizmie i cynizmie ze strony PO. Wszystko może być wykorzystane w sposób absolutnie totalny - dodała.
Jednocześnie Lichocka przekonywała, że wykonała "normalny ruch ręką po twarzy". - Przez Platformę Obywatelską został odebrany jako powód do rozpoczęcia niezwykłego hejtu i przemysłu nienawiści wymierzonego we mnie oraz w Prawo i Sprawiedliwość - ubolewała.