O dwóch psach, które od 2018 roku patrolują teren parlamentu w służbie straży marszałkowskiej, niewiele wiadomo. Kancelaria Sejmu nie ujawnia ich imion w obawie, że osoby postronne mogłyby je rozpraszać. Jawne nie jest też miejsce ich zakupu i szkolenia, a nawet rasa, choć nieoficjalnie mówi się, że są to owczarki belgijskie malinois.
Wiadomo za to, że w ubiegłym roku planowano dla nich wyjątkowo kosztowny zakup. Wyszedł na jaw wskutek kontroli NIK wykonania budżetu Kancelarii Sejmu. „Zrezygnowano z zakupu samochodu dla Straży Marszałkowskiej do przewozu służbowych psów (300 tys. zł), ponieważ przystosowano do tego celu dwa pojazdy będące w dyspozycji Biura Administracyjnego” – głosi raport NIK.
O tym, że straż marszałkowska planuje zakup auta za 300 tys. zł, wiadomo było od lipca 2018 roku, gdy do Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych trafił projekt budżetu Kancelarii Sejmu na 2019 rok. Widniała w nim pozycja „specjalistyczny pojazd samochodowy dla Straży Marszałkowskiej – 300 tys. zł”.
Od razu przykuła uwagę posłów. 19 lipca 2018 roku podczas posiedzenia komisji o to, czym ma być „specjalistyczny pojazd”, pytali Krzysztof Truskolaski z Nowoczesnej i Tomasz Głogowski z PO. Od szefowej Kancelarii Sejmu Agnieszki Kaczmarskiej wcale jednak nie usłyszeli, że ma on posłużyć psom. „To pojazd do przewożenia korespondencji niejawnej, środków finansowych, materiałów niebezpiecznych, broni i amunicji” – mówiła. Wyjaśniała, że dotąd korzystano z takiego samochodu SOP, ale w związku z przejęciem od tej służby zadań przez straż marszałkowską będzie musiała ona kupić własny.
Jak to możliwe, że pojazd do przewozu broni stał się nagle autem dla psów? Spytaliśmy o to Centrum Informacyjne Sejmu, które utrzymuje, że planowano kupić właśnie taki pojazd, o którym mówiła Kaczmarska. „W trakcie wykonywania budżetu, po analizie potrzeb i własnych możliwości, do wykonywania wyżej wymienionych celów w ramach oszczędności postanowiono wykorzystać samochody z taboru Kancelarii Sejmu” – tłumaczy CIS.